czwartek, 30 stycznia 2014

Imagin z Louis'em cz. 18

      Ucieszona rzuciłam mu się na szyję. Z radości chciałam roznieść budynek. Problemy się skończyły. Prawie... Ze szpitala Lou miał wyjść jutro, bo poza rozwaloną lekko głową i zanikiem pamięci, który minął, nic mu nie było. Wróciłam do domu i od razu położyłam się spać. Rano wstałam i ruszyłam spacerkiem w stronę szpitala. W kiosku, przy drodze, kupiłam gazetę, zwinęłam ją i włożyłam do torby. Umówiłam się z Lou w parku, obok szpitala i tam właśnie się zatrzymałam. Usiadłam na ławce i zaczęłam czytać wcześniej kupiony magazyn. Na pierwszej stronie było napisane: "Eleonor is back!". Zaciekawiona otworzyłam gazetę na tym właśnie artykule. Po przeczytaniu go byłam w szoku. Napisali tam, że El i Lou znowu są razem. Wiedziałam, że to plotka, Louis by mi tego nie zrobił, ale zabolał mnie widok ich zdjęć za szpitala.
     Siedziałam tak sama, a łzy zaczęły spływać pomału po policzkach. Byłam zasmucona widokiem Lou z nią... Wtedy ktoś podszedł od tyłu i pocałował mnie w szyję. Momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Szybko złożyłam gazetę. Tommo zauważył, że płakałam i od razu zaczął wypytywać, co się stało. Nie chciałam mu powiedzieć, jednak zauważył magazyn i wziął go w ręce. Lekko zasmucony siadł niedaleko mnie i szybko przeleciał wzrokiem po artykule.
- Wiesz co to oznacza? - zapytał.
- Nie do końca - odpowiedziałam szybko, patrząc mu głęboko w oczy. Złapał mnie za ręce.
- Musimy na razie przystopować - kiedy zauważył, że chcę zaprotestować, ciągnął dalej - Przynajmniej do czasu, aż ta sprawa nie zniknie z gazet.
- Chcesz przerwy - odparłam bliska łez.
- Tak.
    Wyrwałam moje dłonie z jego lekkiego uścisku i zaczęłam biec jedną ze ścieżek tego parku. Zdziwiona spoglądałam za siebie, a Louis siedział bezczynnie. Miałam go dość. Zachowywał się jak jakiś bachor, który nie umie przyznać się do swoich błędów i ukrywa wszystko, bo komuś może się nie spodobać to co robi. Doszłam, a raczej dobiegłam, do jakiegoś ogromnego mostu, i usiadłam przy jego barierce. Płakałam i nie mogłam przestać. Czułam w sobie pustkę, jak po utracie kawałka siebie. Przyszedł mi SMS od: KINGI.
   Nie chciałam go czytać, ale skoro napisała, musiała mieć powód.
"Kiedy wracasz? Muszę z tobą pogadać."
      Ten SMS umocnił mnie w przekonaniu, że moje życie nie toczy się tu, a moje miejsce jest w Polsce. Sama nie wiem, jak trafiłam do domu, ale zaraz po tym, jak weszłam, zaczęłam się pakować. Zajęło mi to 30 minut. Po chwili moje walizki były na dole. Wszyscy byli u siebie w pokojach, więc nie zauważyli, co planuję. Napisałam osiem krótkich listów z podziękowaniami za wspaniałe chwile i umieściłam listy przed drzwiami ich pokoi. Właśnie zostawiałam ostatnią z kopert, kiedy usłyszałam fragment rozmowy przez uchylone drzwi. Podeszłam bliżej i schowałam się za ścianą.
- Wiem, ze mnie pragniesz! - usłyszałam damski głos. Zmarszczyłam zdziwiona brwi. Znałam ten głos.
- Ale co ty wygadujesz?
- Nie broń się dłużej przed naszym uczuciem.
        Zajrzałam do środka i zobaczyłam Wiktorię, całującą Louisa. Byłam w szoku.
- Zdrajcy! - krzyknęłam i wybiegłam do taksówki, która już na mnie czekała.
       Odjechałam z piskiem opon, prosto na lotnisko. W ok. 2 min. dostałam miliony wiadomości, miałam tony nieodebranych połączeń. Wyłączyłam telefon. Wysiadłam na lotnisku i poszłam kupić bilet. Samolot odlatywał za 15 minut. Miałam szczęście. Pobiegłam szybko i po chwili już byłam w samolocie i widziałam zamykające się drzwi pojazdu. Na lotnisko wbiegł Louis wraz z Niallem. Mój samolot właśnie odlatywał. Zauważyłam jeszcze Louisa, klęczącego z głową na kolanach.
      Płakałam całą drogę do domu. Wysiadłam z samolotu i szybko dojechałam na miejsce. Rodzice widzieli, w jakim jestem stanie, więc dali mi spokój. Kiedy zamykałam się w pokoju usłyszałam jeszcze, jak tata powiedział coś w stylu "To zawsze się tak kończy". Położyłam się na łóżku i wybuchłam histerycznym płaczem. Nawet nie pamiętam chwili, kiedy zasnęłam.

/ Diana Tommo.
 CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 25 stycznia 2014

4♥

Viv
            Wróciliśmy z Liam’em do domu, wesoło się śmiejąc. Po naszej dzisiejszej rozmowie Liam urósł w moich oczach.  Chciałabym, żeby to on był z Kate, lecz niestety, jej serce podbił taki idiota, jak Harry. Weszliśmy do salonu i od razu nas wmurowało. Stałam z otwartymi, ze zdziwienia ustami.
- Co tu się, do cholery, wyprawia ?! – wrzasnął rozgniewany Liam.
- O kurwa… - mruknęłam.
            Na środku salonu stał Harry w samych bokserkach. Gestykulował, tłumaczył coś reszcie. Chłopaki byli rozbawieni, lecz kiedy zauważyli Liama, spojrzeli się na Harry’ego przerażeni.
- Co tu się dzieje ? – powtórzył ostro. Złapał Harry’ego za ramię, chcąc uzyskać odpowiedź – Przecież wiesz, że gościmy teraz Vivienne, mógłbyś się trochę…
- Ah, Liaś ! – zawołał wesoło Harry i zachwiał się, ale szybko podparł się o Liam’a.
- Jesteś pijany – skomentował cicho, z wyrzutem, jakby do siebie, po czym spiorunował resztę chłopaków wzrokiem.
- Vivienne ! – zawołał nagle Harry i podbiegł do mnie. Cofnęłam się przerażona, a on przytulił mnie do siebie i zaczął szeptać pijaczym bełkotem. Czułam się przez niego molestowana – Kate…
            Krzyknęłam i w tym samym momencie Liam z Zayn’em odciągnęli go ode mnie. Wyrywał się, więc musieli go ciągle trzymać.
- Nic ci nie jest ? – zapytał zmartwiony Louis, podchodząc do mnie.  Po mojej drugiej stronie stanął Niall.
- Nie, nic – odparłam nadal zdezorientowana. Zastanawiałam się, czemu wymówił do mnie imię Kate.
- Zgłupiałeś ?- ryknął Liam na Harry’ego -  Obmacywałeś Vivienne ! Weź się ogarnij.
- Nie będziesz mi rozkazywał – warknął Harry, niczym małe dziecko.
            Liam oddychał głęboko, chcąc uspokoić silne emocje, kipiące w nim. Podziwiałam go. Ja od razu bym wybuchła, nie zważając na nic. Może właśnie dlatego przypominał mi trochę Kate…
- Powiedzcie mi, dlaczego pozwoliliście mu tyle wypić ?
- To nie nasza wina – odparł Niall – Kiedy wyszedłeś poszedł po kolejne piwo. I nie wrócił.
- Jak to nie wrócił ? – dopytywał Liam.
- No… - zaczął Zayn -  Nie wrócił. Potem zaczęliśmy go szukać. Siedział z dużą grupą ludzi. A wokół mnóstwo kieliszków. Nie wiemy ile wypił, co wypił…
            Liam opuścił zawiedziony głowę.  Pewnie zastanawiał się, co teraz z nim zrobić. Taki opanowany…
- Najlepiej idź już spać, Harry – powiedział szybko Louis, nadal stojąc przy mnie.
- O ! Super –wykrzyknął uradowany, co bardzo mnie zdziwiło. Nagle wskazał mnie palcem – Ale z nią.
            Wszystkich nas wmurowało, nikt nie potrafił uwierzyć w to, co usłyszał. Harry uśmiechał się radośnie.
- Popierdoliło cię – odezwał się nagle Louis, nadal zdziwiony.
- Naprawdę, tak bardzo chciałbym ci teraz przywalić – mruknął niezadowolony Liam, powściągając złość.
- W takim razie jeszcze posiedzę – odpowiedział Harry i szybko uciekł od chłopaków. Wszedł na stół. O dziwo, nadal się trzymał – Striptiz ! – zawołał z szaleńczym uśmiechem na twarzy.
            Spojrzałam się przerażona na chłopaków, modląc się w duchu, żeby coś wymyślili.
- Harry, uspokój się – powiedział Louis, chwytając go za nogę i próbując ściągnąć na ziemię – I tak masz już tylko bokserki.
- Właśnie o to chodzi ! – odkrzyknął uradowany – Chcę poczuć świeżość !
Zabierał się za ściąganie bokserek. Rozejrzałam się po reszcie, nikt nie zamierzał reagować. Zamykali oczy, czekając na najgorsze. Nie mogłam wytrzymać.
- Ćwiczyłam sztuki walki – powiedziałam na tyle głośno, że wszyscy mnie usłyszeli, oprócz Harry’ego. Spojrzeli się na mnie zdziwieni, nie wiedząc o co mi chodzi, po czym dodałam  głośniej – Harry ! Pójdę z tobą, tylko niech majtki zostaną na swoim miejscu !
- HA !  Wiedziałem ! – zawołał, po czym szybko złapał mnie za nadgarstek  i zaciągnął  po schodach na górę, do swojego pokoju.
Słyszałam, jak reszta chłopaków wykrzykuję moje imię, ale teraz nic nie zdziałają. Harry dziwnym sposobem biegł z prędkością światła. Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju, zamknął drzwi na klucz, wskoczył na łóżko i położył się. Patrzyłam się na niego zdziwiona. Wyglądał już jakby spał. Czy pijana osoba nie zasypia szybciej ? Spojrzałam się w stronę drzwi, zza których słychać było przytłumione głosy chłopaków i ruszającą się klamkę. Skoro on i tak już śpi, to ja spokojnie mogę wyjść. Po co tyle problemów ? Ruszyłam w stronę drzwi.
- Nie zasnę, dopóki ty nie zaśniesz – odezwał się nagle – Więc lepiej tego nie próbuj.
            Spojrzałam się na niego. Ciągle leżał na łóżku, w tej samej pozycji. Chyba nic nie uda mi się zrobić. Rozejrzałam się, gdzie mogę się położyć, ale jedyne miejsce, które mogłabym na to wykorzystać, było drugą połówką łóżka Harry’ego. Westchnęłam.  Rano będzie się darł, że to ja do niego wtargnęłam… Położyłam się spać.
*
Harry
            Obudziłem się. Słońce ostro raziło mnie przez okno. Oddychałem spokojnie  i byłem wyspany. Zdziwiłem się, że nie miałem tego potwornego koszmaru. Pomimo przeklętego bólu głowy, czułem się znakomicie. Uśmiechnąłem się pod nosem, chyba się od tego koszmaru uwolniłem.
 Przekręciłem się na bok i zobaczyłem obok kogoś, kogo nigdy nie chciałbym zobaczyć w swoim łóżku.
- Kurwa – zakląłem cicho i szybko poderwałem się do góry.
Byłem w samych bokserkach, co jeszcze bardziej mnie zirytowało. Co ja robię w jednym łóżku z Vivienne ? Nic nie pamiętałem z nocy, tylko bar… Upiłem się ?
- Cicho – mruknęła sennie Vivienne – Niektórzy jeszcze śpią – przekręciła się na drugi bok.
            Wpatrywałem się w nią zaskoczony. Nie przejęła się tym, co właśnie się wydarzyło. Czyżbym zdradził Kate ?
- Co ty tu robisz ? – zapytałem ostro.
- Zaczyna się – mruknęła i usiadła na łóżku, przecierając oczy. Była ubrana. Odetchnąłem z ulgą. Jednak nic się nie wydarzyło. Chyba… - Sam kazałeś mi tu spać.
- Że co kurwa ?! – ryknąłem zdezorientowany.
- Nie kurwa, tylko Vivienne – odpowiedziała, ziewając. Nadal w połowie jeszcze spała. – Zamknąłeś mnie tu. Wprawdzie mogłam wyjść, ale nieźle czatowałeś. A teraz ubieraj się i chodź na obiad.
            Stanęła naprzeciwko mnie. Włosy miała potargane, a oczy zaspane. Co jak co, ale nawet ja musiałem przyznać, że wyglądała uroczo.
- Obiad ? – zapytałem zdziwiony.
- Tak, panie nic-nie-ogarniam – mruknęła – już południe, a ja czuję jedzenie. Chodź.
            Ruszyła do drzwi. Zastanawiałem się, skąd to wiedziała, skoro nawet nie spojrzała na zegarek… Szybko się ubrałem i dogoniłem ją na schodach. Weszliśmy do kuchni. Tam uśmiechnęła się szeroko do Liama.
- Cześć – zawołała do niego, po czym spojrzała na resztę – Cześć reszta.
                Ohoho, czyżby Viv się zakochała w Liam’ie ?
            Spoglądali się na nas zdziwieni, przerywając szykowanie obiadu, co składało się z otwierania pizzy. Szybko podbiegli do Viv i zaczęli wypytywać, czy nic jej się nie stało. Nie wiedziałem o co im chodzi, więc tylko się przypatrywałem.
- Jesteś cała ? – zapytał Liam.
- Robił coś niestosownego ? – dopytywał Louis, a Liam szturchnął go, chcąc go uciszyć.
- Wiemy, na co go stać – mruknął Zayn.
- Nie mogliśmy się do was dostać – dodał Niall.
            Vivienne uśmiechnęła się spokojnie.
- Tylko spaliśmy – odparła.
- Do południa ? – dopytywał się Lou, a ona spiorunowała go wzrokiem.
            Zdziwiłem się, że taka dziewczyna sypia do południa. Kate zawsze wstawała rano… Zauważyłem kątem oka, że Vivienne jest zmęczona całą tą sytuacją, pytaniami chłopaków, spaniem ze mną… Zrobiło mi się głupio i chciałem się dowiedzieć, co dokładnie się wydarzyło. Odchrząknąłem, czym zwróciłem na siebie całą uwagę. Poczułem się , jak jakiś odludek. Wszyscy patrzyli się na mnie, jak na jakąś czarną owcę. Nagle Liam
podszedł do mnie i przywalił mi z całej siły pięścią w twarz.
- Au !- jęknąłem i złapałem się za obolałe miejsce – Czemu zawsze musisz mnie bić ? – warknąłem.
- Bo jesteś frajerem, Harry – powiedział, zaciskając zęby – Wczoraj tak bardzo miałem ochotę ci przywalić, ale byłeś pijany, a to byłoby nie fair. A teraz bardzo tego żałuję – złapał mnie za koszulę i przygwoździł do ściany – Jeśli jeszcze raz wywiniesz taki numer – warknął – To obiecuję, że potem przejdziesz piekło.
            Przeraziłem się. Naprawdę się przeraziłem.  Nigdy nie widziałem tak wkurzonego Liam’a. No, może w dniu wypadku Kate. Nagle ktoś położył rękę na jego ramieniu.
- Spokojnie – powiedziała Vivienne z uśmiechem – Przecież nic się nie stało – po czym dodała ostrzej – A teraz uspokójcie się wreszcie i chodźmy zjeść.
            Bez dalszych, sprzeczek wykonaliśmy jej polecenie. Słysząc taki władczy głos, nikt nie był w stanie jej zaprotestować. Jedliśmy w milczeniu. My byliśmy spięci, żeby się odezwać, a Vivienne była zajęta swoją pizzą. Pochłaniała kolejne porcje, niczym potężny mężczyzna. Nigdy nie widziałem takiej dziewczyny, z wyjątkiem…
- Gdzie jest moja mała łobuziara ?! – nagle odezwał się damski głos, co mnie przeraziło, bo właśnie o niej myślałem. Diana z Pauliną weszły do pokoju.
- Darowałabyś sobie krzyki – mruknąłem, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Pauline, Diana ! – wykrzyknęła radosna Viv. Rzuciła się na nie i wszystkie wylądowały na podłodze.
            Roześmiały się głośno. Przypomniałem sobie, jak Kate mówiła, że Vivienne jest od nas młodsza. Wstrząsnęły mną dreszcze, gdy pomyślałem, że mogło do czegoś dojść w nocy. Teraz wyglądała niczym dwunastolatka. Jestem pewien, że ma ok. 16 lat. Na zewnątrz urocza dziewczynka, w środku czysty demon.
            Boże, proszę – błagałem w myślach – daj mi pewność, że nic jej złego nie zrobiłem w nocy….
            Kate by mnie zabiła.
*
Viv
- Jecie beze mnie ! – wykrzyknęła wkurzona Diana – Louis, wstydziłbyś się.
            Louis spojrzał się na nią zdezorientowany, a ona usiadła obok niego i zabrała z jego talerza kawałek pizzy.  Patrzyłam  na nią z szerokim uśmiechem. Pamiętam, jak byłam mała Kate zawsze zabierała mnie do swoich przyjaciółek.  Jestem z nimi bardzo zżyta. Spojrzałam się na Pauline. Usiadła na rogu kanapy, obok Zayna, który z uwielbieniem na twarzy wpatrywał się w nią i częstował ją swoją pizzą.
            Z uśmiechem rozejrzałam się po reszcie. Niall od razu się rozkręcił i zaczął rozśmieszać resztę. Nawet Harry lekko się uśmiechnął. Zauważyłam, że już nie wyglądał na tak  zmęczonego jak wcześniej, a kiedy się uśmiechał wyglądał o wiele lepiej. Kate tak by chciała. Spojrzałam się na Liama, który przypatrywał mi się z uśmiechem.  Chyba cieszył się tak samo jak ja, że wszyscy pomimo ostatniej tragedii, wciąż potrafią się śmiać.
            Podziwiałam Liam’a. Chciałabym kiedyś być takim samym człowiekiem, jak on... Marzenie. Ta jego silna miłość do Kate. To było coś, co sprawiało, że miałam do niego ogromny szacunek. Pomimo nieodwzajemnionej miłości, wciąż ją kochał. Będę jego wierną fanką, najdłużej jak to będzie możliwe. 
            Nagle posmutniałam. Niedługo to wszystko się skończy, a ja…
Wstałam nagle.
- Idę do Kate – powiedziałam pewnie i spojrzałam się zdziwiona na Harry’ego. Również stał i odezwał się w tym samym momencie, co ja.
- Nie, ja idę do Kate – znów powiedzieliśmy równocześnie. Zmrużyłam oczy.
- Nie prawda, bo ja pójdę- ponownie.  Wpatrywałam się w niego wyzywająco. Pomimo wspólnie spędzone nocy, nadal bardzo, ale to bardzo mnie wkurzał.
- Może wszyscy pójdziemy ? – zaproponowała radosna Diana – Dawno się z nią nie widziałam, chyba od wczoraj.
            Wszyscy roześmiali się szczerze i zgodzili się na  jej pomysł.
___________________________________________
Witajcie ! 
W ogóle nie mam pomysłów, co dalej pisać ;c
Potrzebuję waszych komentarzy do motywacji ! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 22 stycznia 2014

Imagin z Louis'em cz. 17

          Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, więc wyszłam z sali Louisa i usiadłam na chłodnej ziemi obok jego sali, wtuliłam głowę w kolana i zaczęłam płakać, łzy spływały po moich policzkach i kapały na moje spodnie. Gorąca dłoń na moim ramieniu sprawiła, że uniosłam lekko swoją głowę aby dostrzec do kogo należy. Chłopak do, którego należała dłoń usiadł obok mnie i starał się mnie pocieszać lecz w tym momencie znów wybuchłam płaczem, chłopak chyba nie rozumiejąc mojego zachowania przybliżył się do mnie i objął ramieniem tym samym powodując, że wtuliłam się w jego tors. Przez moją głowę ciągle przepływało tylko jedno pytanie; Kim jest to Elka o której mówił Louis? sama nie wiedziałam czy chce to wiedzieć ale musiałam zadać to pytanie. Podniosłam głowę i spojrzałam w błękitne oczy Niall'a.
- Kim jest ta dziewczyna o którą pytał Louis? - pytałam ciągle załzawiona.
- Daria, proszę Cię to nie ważne - zbywał mnie blondyn.
- Niall. Ja chcę wiedzieć - powiedziałam smutno.
      Chłopak nie mógł już patrzeć na moje cierpienie i się zlitował, opowiedział mi całą historię o tym związku Louisa z Eleonor, o tym że z nim zerwała, on wyjechał odpocząć, przemyśleć wszystko. Dotarło do mnie, że poznałam go od razu po tym jak się rozstali i znów naszły mnie dziwne myśli; Może był ze mną dla pocieszenia? Byłam tylko jego zabawką? Może chciał tylko o niej zapomnieć? z rozmyślania wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny, która mówiła coś do Niall'a, na początku nie słyszałam o co im chodziło ale po chwili usłyszałam to czego najbardziej się obawiałam.
- To w tej sali leży Tommo? - zapytała dziewczyna
- Czego od niego chcesz - powiedział Irlandczyk wstając
- Od niego nic nie chce - powiedziała, żeby po chwili zadać cios - Chcę jego.
         Wybiegłam ze szpitala. Biegłam ile sił w nogach. Mijałam kolejne budynki. Nie patrzyłam gdzie biegnę, choć dobrze znałam kierunek. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Weszłam do domu nie witając się z nikim. Zamknęłam się w pokoju a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nasze wspólne zdjęcie z wycieczki po Londynie. Usłyszałam pukanie do drzwi, udałam się w ich kierunku żeby je otworzyć. Dziewczyn weszły zadając mi tysiące pytań a jedyne co zrobiłam to, to że usiadłam na łóżku i z moich oczu znów poleciały łzy. Dziewczyny mnie pocieszały ale jedyne co mnie interesowało to zdjęcie, w które wciąż się wpatrywałam. Poprosiłam dziewczyny aby zostawiły mnie samą w pokoju, wyszły a ja położyłam się i rozmyślałam o tym jak to będzie dalej, on mnie nie pamiętał a co będzie jeśli sobie już nie przypomni lub jeśli postanowi być z nią. Nie nie mogłam o tym myśleć dołowało mnie to coraz bardziej. Nawet nie zauważyłam jak szybko usnęłam.


                                                                           *


              Rano zerwałam się z łóżka, szybko wzięłam poranny prysznic i wyszykowałam się do wyjścia. Poszłam do sklepu po coś dla Lou. Wiedziałam, że mnie nie pamięta ale nie oznaczało to, że ja o nim zapomnę. Weszłam do jego sali i zobaczyłam tam JĄ. Wycofałam się z sali i stanęłam oparta o ścianę na korytarzu. Louis wyszedł z sali i oparł się jedną ręką na ścianie obok mojej głowy tak, że stanął prosto przed mną.
- Co tam ? - zapytał
- Nadal mnie nie pamiętasz prawda ? - powiedziałam z nutką nadziei w głosie.
- Nie. A mam cię pamiętać? - spojrzał na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Kocham Cię - rzuciłam się na niego całując go, miałam głupie wyobrażenia, że jeśli go pocałuje to sobie coś przypomni. Może to przez te wszystkie filmy, które oglądałam z przyjaciółkami.
- Daria - zaczął mówić chłopak ale ja mu przerwałam bo zaczęłam go przytulać. - Przecież ty.
- Tak? - dopytywałam
- Chodzisz z Niall'em - powiedział patrząc na mnie zdezorientowany.
- Kto ci tak powiedział?
- El mi wszystko opowiedziała, że jesteście parą, że poznałaś go jak byliśmy razem na wakacjach
- Na jakich wakacjach?! - krzyknęłam - To nie tak wszystko przekręciła.
- Luiś! - dobiegł nas głos z sali
- Powiedz jej, że idziesz do łazienki czy coś a wszystko ci wytłumaczę - powiedziałam łapiąc go za rękę - Zaufaj mi.
- No dobrze. - powiedział; mocno zdezorientowany Louis
                 Poszliśmy do bufetu, żeby móc spokojnie porozmawiać, opowiadałam mu wszystko, pokazywałam zdjęcia. Louis'owi zakręciło się w głowie i upadł na ziemię. Lekarze zabrali go do sali. Nie pozwolili nikomu tam wejść. Długi czas wyczekiwania na jakiś znak od lekarzy, czekałam na korytarzu z Elką, która ciągle mi docinała. Obudził się, lekarze nas o tym powiadomili. Próbowałam wejść do sali ale ONA wepchnęła się przed mną. Chciałam się poddać darować to sobie. Z sali wybiegła rozwścieczona dziewczyna, która uderzyła mnie otwartą dłonią w twarz i wyszła. Pod wpływem ciosu upadłam na ziemię. Jakiś mężczyzna podniósł mnie z podłogi dając mi wody abym się napiła. Gdy odchodził dał mi karteczkę z zapisanym numerem telefonu. Na pewno się odezwę. Pomyślałam i weszłam do sali Louis'a zobaczyć czy wszystko z nim OK.
- Daria ja już wszystko pamiętam! - Wykrzyknął chłopak.

/ Oto kolejny rozdział ;] Jeśli czytasz zostaw komentarz chcę wiedzieć ile osób to czyta. Rozdział na szybko bo pisany u kol. Nie mam internetów ;[ Mam nadzieje że się podobało i pamiętajcie :

CZYTASZ = KOMENTUJ         ;]

sobota, 18 stycznia 2014

3♥

Viv
       Szłam za chłopakami, pogrążona w myślach. Zastanawiałam się, czemu nie jestem przy Kate. Ona zawsze była przy mnie, a ja szlajałam się za tymi frajerami. Do tego dowiedziałam się…
- Vivienne – powiedział Niall, machając mi przed oczami ręką. Zamrugałam parę razy i rozejrzałam się.  Siedziałam przy stoliku w barze. Zmarszczyłam brwi.
- Czemu masz taką głupią minę ? – zapytał Harry.
            Nie chciałam, żeby myśleli, że jestem jakaś psychicznie chora i nie pamiętam dlaczego i jak znalazłam się w tym miejscu, więc podałam im drugi powód.
- Bo nadal nie potrafię uwierzyć, że byłam taka głupia i od razu się nie zorientowałam, że jesteście One Direction – powiedziałam, po czym dodałam ostro – W sumie, kiedy popatrzy się na takiego ćwoka, jak Harry, to po prostu nawet nie da się o tym pomyśleć.
            Wszyscy się roześmiali, a Harry spiorunował mnie wzrokiem. Wszyscy zamówili sobie piwo. Nawet nie wiedziałam kiedy i mi zamówili. Widocznie musiałam coś odruchowo odpowiedzieć.
- Gdzie są dziewczyny ? – zapytałam – Dawno się z nimi nie widziałam.
- Poszły coś załatwić – odpowiedział Zayn – Dojdą do nas.
            Pokiwałam ze zrozumieniem głową i próbowałam na czymś się skoncentrować. Przy stoliku było nas sześć, piw również. Czyli wszyscy piją… Więc…
- Liam ! – wykrzyknęłam nagle – Ty pijesz !
            Liam spojrzał się na mnie zaskoczony. Czułam, jak moja twarz przybiera czerwonego odcieniu.
- UU… - odezwał się Louis – Czyżbyś była fanką One Direction ? Wiedzieć takie rzeczy o Liamie…
            Spojrzałam się na niego przerażona.
- Nie, no skądże – odparłam szybko.
- No weź, nie ma się czego wstydzić – dodał Liam.
- Nie jestem  ! – krzyknęłam.
- Przecież to widać – dodał zobojętniały Harry.
- Zamknij się – syknęłam na niego, ale ucichli wszyscy. Nie mogłam usiedzieć. Czułam się, jak w klatce. Nie na miejscu. Powinnam być z Kate… - Cholera ! Co ja tutaj robię ! – krzyknęłam. Chłopaki chcieli mi przerwać, ale szybko wstałam i kontynuowałam – Kurwa ! Skąd się w ogóle tu wzięłam ?!
- Nie rozumiem, jak możesz mieć tak dobre stosunki z Kate, skoro tyle przeklinasz – mruknął Harry, pijąc kolejny łyk piwa. Wydawał się nie zainteresowany całą sytuacją, lecz reszta przeraziła się moim wybuchem.
- Nie wiem, jak Kate mogła się w tobie zakochać, skoro jesteś takich chujem – odparłam szybko – Zmywam się stąd.
            Wyszłam. Miałam tylko jeden kierunek. Kate.
*
Harry
            Nastała cisza. Wszyscy byli zdezorientowani. Niestety, poczułem ukłucie, gdy na mnie nawrzeszczała. Skrzywiłem się i napiłem kolejnego łyka. Z każdą nową porcją czułem się coraz lepiej. 
- Wow… - skomentował nagle Louis. Wreszcie się otrząsnęli.
- Pójdę za nią – powiedział Liam, wstając.
- Czemu przejmujesz się tak tą dziewczyną ? – zapytałem spokojnie, lecz z nutą zniesmaczenia.
- Mam ją tak po prostu zostawić ? – zapytał mnie zszokowany.
- Yy… tak – odpowiedziałem i od razu upiłem kolejny łyk – Po co się mieszasz ? W dodatku w ogóle jej nie znasz. Pewnie chce sobie wszystko w samotności przetrawić.
- Mylisz się – zaprzeczył natychmiast, naskakując na mnie – Wydaje mi się, że najlepiej jest dzielić się swoimi smutkami. W twoim przypadku… jesteś udupiony, Harry. Ludzie czują się lepiej, gdy wyrzucą z siebie wszystko.
- Oh – odparłem sarkastycznie – Więc teraz chcesz zdobyć jej zaufanie, by wypłakała się na twoim ramieniu ? Jesteś taki dobry, Liaś.
- Zamknij się, Styles – rzucił rozgniewany – I lepiej więcej już nie pij.
            Wyszedł z wielkim ‘hukiem’. Roześmiałem się i napiłem kolejnego łyka. Szklanka była już pusta.
-  Co za akcja – skomentowałem – Idę po następnego.
- Nie przesadzasz, Harry ? – zapytał mnie Zayn – Co, jak co, ale nawet ty powinieneś znać umiar.
- Gońcie się – mruknąłem i podszedłem do barmana.
*
Viv
- Vivienne, czekaj ! – zawołał Liam, podbiegając do mnie. Wytarłam  rękawem nos. Oczywiście musiałam się rozryczeć.
- Czego chcesz ? – zapytałam oschle.
- Przepraszam – powiedział, ciężko oddychając, po poprzednim wysiłku.
- Za co ty mnie kurde  niby przepraszasz ? – zapytałam zła.
- Za to, że cię tu przyprowadziłem – odpowiedział szybko – Nie powinienem, zważywszy na to, że tak bardzo martwisz się o Kate – od razu posmutniałam i spuściłam wzrok – Idziesz do niej, prawda ? – zapytał ze współczuciem. Nawet o tym nie pomyślałam. Głupia ja ! Szłam po prostu przed siebie. Pokiwałam głową. Łza spłynęła po moim policzku. Nagle poczułam ciepły dotyk. To Liam starł ją kciukiem. Uśmiechnął się do mnie ciepło – Chodź, odprowadzę cię.
            Posłusznie poszłam za nim. Szliśmy w ciszy. On przede mną, ja kawałek za nim. Poczułam się głupio, że potraktowałam go tak ostro, kiedy on był dla mnie taki miły. Przyśpieszyłam kroku i zrównałam się z nim.
- Nie zostaniesz z chłopakami ? – zapytałam.
- Też nie mam ochoty tam siedzieć – odpowiedział smutno.
- Czemu piłeś alkohol ? Sądziłam, że nie możesz – dopytywałam się. Liam się uśmiechnął.
- Ale jesteś wścibska – odpowiedział ze śmiechem.
- Taki już mój charakter – odpowiedziałam, też się uśmiechając – Więc ?
            Westchnął.
- Słyszałaś te wszystkie historyjki, jak to ludzie „topią smutki w kieliszku” ? – kiwnęłam głową – Więc, topię smutki w kieliszku.
- Wow – powiedziałam, udając zaciekawioną – To takie życiowe !
            Liam się roześmiał.
- Jesteś może głodna ? – zapytał Liam, a mi zaburczało w brzuchu.
- Czytasz mi w myślach – odpowiedziałam z ulgą.
            Zaprowadził mnie do jakiejś budki z jedzeniem. Zamówiliśmy na wynos, potem Liam zaprowadził mnie na pole, gdzie zaczęliśmy się zajadać swoim jedzeniem. Siedzieliśmy na trawie, a na niebie świeciły gwiazdy. Liam musiał nieźle poznać okolice. Przez cały ten czasu był tu i czekał aż Kate się obudzi. Nie marnował czasu, jak ten dupek Harry.
- Dużo jesz – skomentował Liam z uśmiechem.
– Dlaczego zakochałeś się w Kate ? – zapytałam nagle, ignorując jego komentarz. Liam uśmiechnął się smutno, a mnie zżerała ciekawość.
- W sumie nie wiem – odpowiedział – Tak nagle podbiła moje serce.
- Opowiesz mi o tym ? – zapytałam zaciekawiona. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i objęłam je rękami. Wpatrywałam się w niego skupiona, gotowa na romantyczną opowieść.
- No dobrze – powiedział rozbawiony. Położył się na trawie i wpatrywał w niebo. Gwiazdy oświetlały jego twarz.  W tym świetle wyglądał niczym jakiś anioł. Przyprawiłby nie jedną dziewczynę o zawał.  – To było dawno, dawno temu…
- Nie przeginaj – przerwałam mu szybko, a on roześmiał się przyjaźnie.
- To chyba było, kiedy pierwszy raz  ją zobaczyłem. Wydała mi się niezwykle piękna…
- Wydała się ? – zagadnęłam, a on znów się roześmiał.
- Była, jest piękna – westchnął rozmarzony – Na początku wszyscy myśleliśmy, że Harry i Kate są razem.
- A nie byli ?- zapytałam.
- Otóż, nie. Sami to potwierdzili. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak wszyscy się ucieszyliśmy. Każdy ze swoich własnych powodów. – roześmiał się cicho- Ale Harry  wyglądał na przerażonego. Był gotowy odgonić nas od niej. I wtedy to zauważyłem..
- Że się w niej kocha ? – zagadnęłam.
- Właśnie – zrobił chwilę przerwy -  Idiota nawet tego nie dostrzegał !  A ona go kochała… Tak było to widać.
- To czemu nie zareagowałeś, skoro miałeś okazję ?
- Widzisz… Ona naprawdę go kochała, nadal  kocha. Wiedziałem, że nawet gdyby coś do mnie poczuła i była ze mną, to mogłoby być cierpieniem dla nas wszystkich – westchnął cicho – Harry w końcu zdałby sobie sprawę z tego, co do niej czuje.  I nie mógłby sobie tego wybaczyć. Ona też by cierpiała…
- Więc zrobiłeś to dla niej ? – zapytałam wzruszona.
- Uznałem, że najlepiej będzie się ukrywać. Więc nawet starałem się utrzymywać mniejsze kontakty.
-  Co przez to rozumiesz ? – dopytywałam się. Liam spojrzał się na mnie. I roześmiał się ponownie.
- Nie mogłem się z nią tak bardzo zaprzyjaźnić. Chyba bym tego nie zniósł. Chciałem po prostu uszanować jej uczucia…. I swoje.
- Wow – odezwałam się zamurowana – Jesteś taki… taki…
- Dzięki – odpowiedział uśmiechnięty, nie dając mi dokończyć zdania.
            Położyłam się obok niego na trawie i wpatrywałam w gwiazdy. Czułam, że się we mnie wpatruje. Zamknęłam oczy i poczułam jesienny wiatr.
- Jesteś taki idealny, Liam.
______________________________________
No i kolejny rozdział.
Podoba się ?
Jak myślicie, co zrobi Harry ?
Pamiętaj:
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !

środa, 15 stycznia 2014

Uwaga

Wybaczcie, ale Diana Tommo nie może teraz dodać notki.
Spodziewajcie się jej jutro ! :)
Pozdrawiam,
DA

sobota, 11 stycznia 2014

2♥


Harry
            Wpatrywaliśmy się w nią zaskoczeni. Zacząłem się zastanawiać, czy Kate kiedykolwiek mówiła coś o jakiejś kuzynce. Nic nie przychodziło mi do głowy, kiedy nagle zauważyłem niebieskie pasemko na jej kruczoczarnych włosach. Kate opowiadała mi o niej.  Zawsze chamska, uparta, ubierająca się niczym Gotka.  Teraz nie pasowała mi do tego opisu, z wyjątkiem charakteru. Miała ładną twarz, jej włosy opadały falami na ramiona. Była ubrana zwyczajnie, na luzaka.
- A ja o tobie dużo słyszałem – odparłem wyzywająco. Zmarszczyła brwi.
- Harry, Harry, Harry… - mamrotała pod nosem –A ! Wiem ! – wykrzyknęła po chwili – To ty jesteś tym gnojkiem, w którym kochała się Kate ?
- Ym… - zgasiła mnie, mówiłem beznamiętnie – To ja ! We własnej osobie.
            Roześmiała się gorzko, poprzez łzy.
- To twoja wina  ! – rzuciła wściekła – Mam rację ?!
- Vivienne – powiedział Liam, chcąc ją uspokoić.
- Tak, to moja wina – powiedziałem przygnębiony.
- Ty popierdoleńcu ! – wrzasnęła i rzuciła się na mnie – Wyłysiej śmieciu !
            No tak, Kate coś wspominała, że Vivienne dużo przeklina. W ostatniej chwili Liam złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Ciągle wyrywała się  w moją stronę.
- Vivienne ! – krzyknął Liam, próbując ją uspokoić – Vivienne ! – nadal nic – Viv…- dodał spokojniej.
*
Viv
            Zamarłam.
                        Viv, Viv, Viv…
            To imię dźwięczało w mojej głowie. Tylko jedna osoba tak mnie nazywała, Kate… Pozwoliłam Liam’owi się wyprowadzić.
- Wydaję mi się, że cię nie polubię – mruknęłam na odchodnym do Harry’ego.
            Stałam na korytarzu z Liam’em, próbując pozbierać myśli. Oparłam się na ścianę i zsunęłam na podłogę. Schowałam głowę między nogi i rozryczałam się na dobre. Usłyszałam, jak Liam usiadł obok mnie. Czułam się głupio, płacząc przy nim.
- Czemu to ja musiałam wyjść, a nie on ? – zaszlochałam.
-Bo to ty rzuciłaś się na niego, próbując wydłubać mu oczy – odpowiedział spokojnie.
- To nie fair ! – rzuciłam dziecinnie.
- Życie jest nie fair – mruknął Liam.
            Zerknęłam na niego. Wpatrywał się w drzwi przed sobą. Wiedział, że mu się przyglądam, choć udawał, że tego nie zauważa. Nadal otwarcie mu się przyglądałam, gdy nagle spojrzał się na mnie. Szybko odwróciłam wzrok i wytarłam nos rękawem.
- Nie patrz się na mnie, kiedy ryczę – powiedziałam prędko, niczym małe dziecko.
            Liam roześmiał się cicho.
- To nie zbrodnia trochę popłakać – odpowiedział i odwrócił wzrok.
            Znów się na niego spojrzałam pełna podziwu. Zauważyłam, że miał zaciśnięte szczęki i zmęczone oczy.
- Wyglądasz na wykończonego – odezwałam się nagle.
-Ty też – odpowiedział, nawet na mnie nie zerkając – Ile zajęła ci podróż tutaj ?
- Około 24 godzin – odparłam mechanicznie – Miałam parę problemów z dojazdem.
- Jesteś bardzo blisko z Kate ? – zapytał mnie.
- Wychowałyśmy się razem – odparłam spokojnie – Zawsze się mną zajmowała. Jest dla mnie  jak siostra. Strasznie przeżywałyśmy, kiedy nas rozdzielono.  Musiałam się wyprowadzić do taty – nim zauważyłam, zaczęłam już paplać, jak najęta – Moja mama zmarła pięć lat temu, więc ojciec wspaniałomyślnie uznał, że to czas by mną się zajął – powiedziałam gorzko.  Zaczęłam mu opowiadać o swoich przygodach  z Kate.  Co chwila zadawał pytania, komentował lub śmiał się z naszej głupoty. Był naprawdę wspaniałym słuchaczem.
- Czyli jesteście nieźle ze sobą zżyte – powiedział Liam, kiedy po jakimś czasie skończyłam swoją opowieść.
-  A ty musisz być w niej zakochany – oparłam z uśmiechem.
            Nagle spojrzał się na mnie zdziwiony, ale nic nie odpowiedział. Siedzieliśmy jeszcze trochę w milczeniu, pragnęłam tylko wrócić do Kate.
- Chodź, odwiozę cię do domu – powiedział Liam, nagle wstając.
- Ale Kate…
- Obiecuję ci, że odwiedzimy ją jutro – powiedział,  uśmiechając się do mnie smutno – Musisz odpocząć. Zabiorę cię do domu Harry’ego. Nie martw się, jego rodziców teraz nie ma.
- Prędzej to jemu przyda się odpoczynek – mruknęłam.
- Dla niego już nie ma ratunku.
*
Harry
            Znów to samo. Obudziłem się z walącym sercem. Nic nie może teraz uratować mnie od tego koszmaru. Za każdym razem to pieprzone uczucie straty ! Nie potrafię już normalnie zasnąć. Boję się śnić, dlatego staram się ciągle czuwać, by nie wracały do mnie obrazy z tamtego wypadku, oślepiające światła ciężarówki, pisk opon, krew, Kate…
            Cudem uszła z życiem. Był już wieczór. Przeklęta pora, kiedy wszyscy już kładą się do snu. Co im to da ? Zasraną wizję swoich udupionych dni. To nie ma końca.
            Ktoś cicho zapukał. Wiedziałem już kto. Louis. Przycupnął na łóżku Kate. Wpatrywał się w nią smutno.
- Nie przesadzasz trochę ? – zapytał w końcu – Przecież wiesz, że wszyscy boimy się o Kate, ale szkodząc sobie wcale nie sprawisz, że nagle wyzdrowieje.
- Nic na to nie poradzę – mruknąłem gniewnie.
            Louis westchnął. Ostatnio nasz zespołowe kontakty nie układały się najlepiej i on o tym wiedział.
- Wiesz –zaczął spokojnie – Kate jest dla nas wszystkich bardzo ważną osobą, nie uważasz ? To dzięki niej poznaliśmy nasz piękne dziewczyny – powiedział z uwielbieniem, a ja przewróciłem oczami – i to ona sprawiła, że staliśmy się zespołem. Ona i jej przyjaciółki. Każdemu, nam z osobna, pokazała jak powinna wyglądać taka współpraca. To dzięki niej nadal istniejemy…
- Do czego dążysz ? – zapytałem, przerywając mu. Miałem dość słuchania, jaka to Kate jest wspaniała, skoro teraz leżała przede mną, z ledwo widocznymi oznakami życia.
- Chcę byś wybrał się z nami do baru. Posiedzieć, porozmawiać…
- Nie wydaję mi się, aby był to najlepszy teraz pomysł – mruknąłem. Co to w ogóle za idiotyzm ? – Nie chcę zostawiać Kate.
- Jej rodzice chcą dzisiejszą noc tu przesiedzieć. Nie będzie sama – powiedział prędko – Musisz trochę odpocząć.
- To nic nie da – warknąłem – Skąd w ogóle taki popierdolony pomysł ? – rzuciłem wściekły.
- Harry, spokojnie – zareagował szybko Louis – Widzisz, co dzieje się z zespołem. PO prostu chcemy to trochę naprawić. Pomyśl, czego chciałaby Kate…
            Specjalnie to robił. Niech to szlag ! Oczywiście, że chciałaby, żebym poszedł, zważywszy na nasze obecne stosunki zespołowe.  Louis korzysta z moich słabych stron.
- Nie daj się namawiać…
- Dobra – odpowiedziałem szybko – Ale nie myśl sobie, że długo tam posiedzę.

- Dzięki, stary – odparł Louis, poklepując mnie po plecach – Poprawiłeś mi humor.
_________________________________
I jak Wam się podoba nowy rozdział ?
Chcecie więcej ?
KOMENTUJCIE ! :)

środa, 8 stycznia 2014

Imagin z Louis'em cz. 16

          Przerażona tym, że nie słyszę głosu Louisa w słuchawce zaczęłam dopytywać.
- Tak, tu Daria Rickards, przepraszam z kim rozmawiam ? -pytałam zaciekawiona
- Przepraszam nie przedstawiłem się, z tej strony doktor James Hammilton - odpowiedział męski głos w słuchawce, a ja ze zdenerwowania głośno przełknęłam ślinę.
- Przepraszam ale czemu pan do mnie dzwoni ? - zapytałam trochę głośniejszym tonem.
- Przykro mi to mówić ale właśnie odebraliśmy 5 rannych z wypadku samochodowego i jeden z nich poprosił mnie abym się z panią skontaktował i ... - pan Hammilton nie zdążył skończyć kiedy szybko mu przerwałam.
- Chłopcy są ranni ? - prawie wykrzyczałam.
- Nie wszyscy
- To kto do cholery ? - krzyczałam z przerażenia
- Louis Tomlinson,  jest teraz na sali i nie wiem co się z nim dzieje, najlepiej będzie jak pani tu przyjedzie. - odpowiedział a z moich oczu wypłynęły łzy. Telefon wypadł mi z rąk i roztrzaskał się na ziemi. Dziewczyny podbiegły do mnie podtrzymując mnie z obu stron zaprowadzając mnie na kanapę. Wstałam energicznie i zaczęłam krzyczeć :
-  Dzwońcie po taksówkę, jedziemy do szpitala.


                                                                                 *

           Pod budynkiem szpitala było prawie pusto, najwidoczniej paparazzi nie dowiedzieli się jeszcze o wypadku chłopców. Ledwo po przekroczeniu drzwi budynku podbiegli do mnie chłopcy, mieli tylko nieliczne siniaki i stłuczenia.
- Daria dobrze, że jesteś - mówił chwiejnym głosem Harry
- Stało się coś okropnego - wtrącił Liam
- Bo my jechaliśmy gdy nagle ... - zaczął Niall, ale przerwał mu lekarz.
- Pani Rickards proszę za mną. - podążałam szybko korytarzem tuż za lekarzem. - Więc zacznijmy od tego - mówił stojąc pod jakimiś drzwiami - Louis znajdował się z przodu samochodu kiedy doszło do wypadku, najprawdopodobniej upadł i rozciął sobie wtedy głowę...
- Czy on ? - zaczęłam ale lekarz nie przerywał swojej wypowiedzi
- Teraz leży i jest w śpiączce puki się z niej nie wybudzi nie będziemy wiedzieli czy doznał jakiś urazów. - skończył
- Jakich na przykład ? - pytałam obgryzając paznokcie
- Rzadko się zdarza ale mogła mu się "wykasować pamięć", może nie pamiętać kilku ostatnich miesięcy, tygodni.
       Lekarz odszedł a ja zostałam sama na korytarzu, oparta plecami o ścianę zjechałam w dół siadając ciężko na ziemi ze łzami w oczach.
- Daria ! - usłyszałam nagle głos Niall'a podchodzącego do mnie.
- Nie dam rady. - powiedziałam kiedy usiadł obok mnie.
- Będzie dobrze zobaczysz. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ramię.

                                                                                *

          Siedziałam już chyba 3 godzinę na korytarzu, czekając na pozwolenie zobaczenia Lou. Myśli nie dawały mi spokoju, bałam się że to koniec, że nie będzie mnie pamiętał, że nasza miłość... ona...
- Przyniosłem Ci kawę. - powiedział Irlandczyk siadając na krześle obok.
- Dziękuje, ale może lepiej wracaj już do domu - powiedziałam wpatrując się tępo w jeden punkt na ścianie.           Wszyscy pojechali już do domów bo chłopców wypisali po obejrzeniu większych ran. Niall został ze mną, żebym nie siedziała sama, lecz widziałam jego zmęczenie, najpierw wypadek teraz długie godziny oczekiwania, aż coś się w końcu wydarzy.
- Zostanę - odpowiedział nagle wyrywając mnie z rozmyślań.
- Ale jesteś zmęczony widzę. - nalegałam
- Myślisz, że zostawię Cię tu samą z tym wszystkim ? Mam zostawić Cię kiedy nawet nie wiesz w jakim stanie jest twój ukochany ? Zostawić to wszystko i wracać do domu kiedy mój przyjaciel leży w szpitalu, w śpiączce ? Jak ty sobie to wyobrażasz, wrócę do domu, włączę telewizor ? Będę się wtedy jeszcze bardziej zadręczał tym że nie ma mnie przy was kiedy najbardziej mnie potrzebujecie. ZOSTAJE - skończył akcentując ostatnie słowo.
           Siedzieliśmy nie odzywając się kiedy nagle zerwało nas z krzeseł poruszenie w sali, w której leżał Tommo. Lekarze nerwowo wbiegali i wybiegali z sali, pielęgniarki. Poruszenie nagle ucichło i w naszą stronę szedł lekarz. To koniec na pewno coś się stało krzyczały moje myśli. Bałam się najgorszego. Co tam się stało. Kiedy lekarz podszedł i oznajmił nam że Louis się wybudził, zakręciło mi się w głowie i usiadłam na krzesło.
- Kiedy możemy go zobaczyć ? - wypytywał lekarza blondyn.
- Jeśli tylko macie ochotę to nawet teraz. - lekarz skończył z nami rozmawiać i odszedł, kiedy tylko zrobiło mi się lepiej poszliśmy w kierunku sali.
- Gotowa ? - zapytał Niall kiedy staliśmy już pod salą. W mojej głowie kłębiły się myśli nad którymi nie mogłam zapanować.
- Wchodzimy - powiedziałam otwierając drzwi, lecz kiedy już zobaczyłam Louisa leżącego na łóżku, podpiętego do tego całego sprzętu medycznego... Rozpłakałam się.
- Louis bracie jak się czujesz ? - spytał  Nialler
- Dobrze. - Louis nie skończył a ja rzuciłam się na jego szyje.
- Kochanie tak dobrze że się obudziłeś ! - mówiłam do niego. Odepchnął mnie lekko i przez chwilę mi się przyglądał po czym swój wzrok przerzucił na Nialla, nie zwracając uwag na to co przed chwilą do niego mówiłam znów zaczął z nim rozmawiać. Byłam lekko zdezorientowana ale kiedy zadał Niall'owi 1 pytanie, aż osłupiałam.
- Stary słuchaj a gdzie jest Elka ? nie przeszła ? - zapytał Tomlinson.
- Kto to Elka ?! - powiedziałam głośniej patrząc raz na blondyna a raz na Lou.
- Przepraszam, a ty kim jesteś ? - zapytał po chwili milczenia Louis.
- Nie pamiętasz ? - spytałam z rozpaczą w głosie
- Czekaj chyba już wiem - mówił drapiąc się po głowie - dziewczyna Niall'a zgadza się ?

   /
Cześć po długiej przerwie wreszcie rozdział yay ! Proszę o komentarze to motywuje. Dziękuje za uwagę ;]

CZYTASZ = KOMENTUJ ;]