wtorek, 27 maja 2014

12♥

Viv
- O, ciebie szukałem – powiedział z szerokim uśmiechem – Wracamy do domu.
- Nigdzie z tobą nie pójdę ! – krzyknęłam.
- Hola, hola – mruknął – Ja tutaj jestem ojcem.
- A ja córką. Też mam prawa – warknęłam.
- Coś mi się nie wydaję, żebyśmy się dogadali.
- Niestety, ale muszę się z tobą zgodzić.
            Tata westchnął i przejechał dłonią po swoich włosach. Naprawdę to mnie wkurzało. Pomimo jego wieku wyglądał niczym dwudziestoparolatek. Nawet tak się zachowywał.
- Doprawdy – mruknął – Jesteś jak twoja matka.
            Poczułam się, jakby dał mi z liścia. Mówił o mamie tak spokojnie.  Poczułam się, jakby mnie o to oskarżał. Miałam ochotę mu przywalić, ale co mogę zdziałać. On jest wysokim, umięśnionym mężczyzną, a ja niską, bezbronną córusią.
- Co ci się stało ? – zapytał, łapiąc mnie pod brodą i unosząc lekko głowę do góry. Przyglądał się mojej szramie na policzku.
- Nowa moda – mruknęłam i wyrwałam się mu. Westchnął zrezygnowany.
- Em… Ty pewnie jesteś Liam Payne – zwrócił nagle uwagę na Liama – Wiele o tobie słyszałem.
- Mi też miło pana poznać – odpowiedział, chcąc uścisnąć mu rękę, ale szybkim ruchem zablokowałam ten ruch.
- Uważaj, zbliżasz się na terytorium wroga – szepnęłam do Liama. Nagle usłyszałam śmiech mojego ojca.
- Moja kochana Vivienne – powiedział, targając moje włosy – zawsze taka zabawna.
- Zamknij się, ojcze.
- Oh, jak oficjalnie – odpowiedział, udając urażonego.
- Teraz to mnie wkurzyłeś – mruknęłam. Nadepnęłam mu na nogę, pokazałam język i uciekłam, jak najdalej od niego.
- Vivienne ! – usłyszałam wołanie Liama.
- Kurcze ! – krzyknął mój tata – Naprawdę upodobniła się do matki.
*
            Siedziałam w parku, nad rzeką. Wpatrywałam się uparcie w wodę. Byłam wkurzona, a musiałam się uspokoić, żeby pójść do Kate.
- Viv – powiedział zmachany Liam – Wreszcie. Cię. Znalazłem.
            Nie odpowiedziałam tylko ciągle siedziałam na trawie.
- Twój ojciec jest nawet spoko – powiedział, siadając obok mnie.
- Uuu.. Fuj – jęknęłam – Nie mów przy mnie takich rzeczy.
            Liam roześmiał się głośno.
- Wyglądasz uroczo, gdy się wkurzasz – powiedział z uśmiechem.
-A co to ma do rzeczy z moim ojcem ! – warknęłam ostro, patrząc się na niego.
- Nic – odpowiedział, wciąż się uśmiechając.
- Zaczynasz mnie wkurzać – powiedziałam naburmuszona.
- Przepraszam – odparł parskając śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne ! – powiedziałam, mimowolnie się uśmiechając.
- Jasne, jasne – odpowiedział Liam. Wydawało mi się, że ma już inny humor, niż wtedy po bójce z Harrym. Czyżby coś się wydarzyło ? – Sądzę, że powinnaś porozmawiać ze swoim ojcem.
- Nie mamy o czym – burknęłam.
- Jesteś pewna ? Bo wydaję mi się, że masz do niego wiele pytań.
- Kurde – mruknęłam – Przestań mi czytać w myślach, wiedźmo.
- Nie potrafię, przystojniaku.
- Jestem dziewczyną, jakbyś jeszcze nie zauważył – mruknęłam do niego.
- Oj… zauważyłem to od razu.
            Spojrzałam się na niego. Wpatrywał się we mnie cały poważny. Puls mi przyśpieszył. Oblała mnie fala gorąca. Zaśmiałam się nerwowo.
- No jasne. Przecież paradowałam przed tobą na golasa.
- Vivienne – powiedział cicho Liam.
            Ciarki przeszły po całym moim ciele .  Próbowałam na niego nie patrzeć. Czułam się dziwnie, jakby coś miało się zaraz wydarzyć.
- Vivienne, proszę spójrz na mnie – powiedział cicho. Nadal bałam się na niego spojrzeć – Chcę ci powiedzieć coś ważnego.
            Pomału zwróciłam z powrotem na niego wzrok. Uśmiechnął się do mnie promiennie. Ujął  mój podbródek i zbliżył lekko swoje wargi do moich.
- Szkoda, że to nie ja pocałowałem cię pierwszy – szepnął i pocałował mnie.
            Ten pocałunek był o 100% inny niż z tamtym zboczeńcem. Liam całował mnie namiętnie, jakby chciał nacieszyć się każdym dotykiem.  Czułam się niesamowicie w jego objęciach. Zatopiłam się w jego ustach. Umysł przestał pracować, teraz działało tylko serce. Przylgnęłam do Liam’a i dałam ponieść się emocją. Objęłam rękami jego szyję, a on moją talię. Leżeliśmy na trawię, mocno ze sobą splątani. Ugryzłam lekko jego wargę i chciałam na chwilę się oderwać, ale Liam nie dał za wygraną. Wpoił swoje usta jeszcze mocniej, nie pozwalając mi przestać. I podobało mi się to. Chciałam, żeby trwało to dłużej, ale mózg z powrotem przejął dowodzenie i szybko oderwałam się od niego. Oddychałam ciężko. Leżałam na trawie, a Liam nade mną, podpierając się rękami. Wpatrywałam się w niego. On również ciężko oddychał.
- Kurwa ! – zaklęłam, a Liam spojrzał się na mnie zdziwiony. Szybko wyślizgnęłam się z jego objęć i oddaliłam kawałek.
- Vivienne, czy coś..
- Co ty odwalasz ?! – krzyknęłam. Zbiłam go z tropu i dopiero po chwili był w stanie odpowiedzieć.
- No, całuję cię.
- Zgłupiałeś ?!
- Co ? – zapytał, jakby nie rozumiał.
- Czemu mnie całujesz ?!
- Viv, słuchaj, ja…
- Jak mogłeś to zrobić ! Przecież kochasz Kate ! – rzuciłam oskarżycielsko.
- To nie jest tak…
- Okłamałeś mnie ? – zapytałam, przestając już krzyczeć.
- Nie, ja…
- Więc bawisz się nami obiema ?
- Słuchaj, to…
- Jesteś świnią ! – krzyknęłam.
- Viv, daj mi coś..
- A ja tak ci ufałam – mruknęłam, a po policzkach spływały mi łzy.
            Liam szybkim ruchem znalazł się koło mnie. Objął dłońmi moją twarz i kciukiem ścierał łzy.
- Daj mi coś powiedzieć – nic nie powiedziałam, tylko wpatrywałam się w niego – To wszystko nie jest tak, jak myślisz. Na początku, owszem, kochałem się w Kate, ale po czasie spędzonym z tobą zaczęło się coś dziać. Zabierałaś coraz to większy kawałek mojego serca, aż w końcu zajęłaś je całe – oparł swoje czoło o moje i westchnął – Kocham cię, Vievienne. Kocham, jak diabli.  Więc proszę nie odrzucaj mnie tak szybko.
            Zamarliśmy tak w milczeniu. Nie wiedziałam co robić. Po moich policzkach spływały strumieniami łzy.  Miałam ochotę rzucić się na Liama i wykrzyczeć, że też go kocham, ale nie potrafiłam. Nie po tym wszystkim…   Zamachnęłam się i z całej siły dałam mu z liścia.  Złapał się za obolałe miejsce i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ufałam ci najbardziej, bo ciągle wierzyłam, że twoja miłość do Kate jest najsilniejsza ! – krzyknęłam – A teraz dowiaduję się, że jednak zmieniasz obiekty swoich uczuć, jak tylko chcesz !
- Viv..
- Zostaw mnie w spokoju – warknęłam i ruszyłam biegiem, jak najdalej od niego.
*
Harry
            Siedzieliśmy wszyscy w milczeniu, w pokoju Kate. Nie mogłem uwierzyć, że teraz nagle jej życie jest zagrożone. Czułem, jakby to ze mnie uchodziło życie. Z każdym oddechem coraz bliżej końca…
            Nagle Louis zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz, głupku ? – warknąłem.
- Ej ! – zaprotestowała Diana – Trochę szacunku do mojego chłopaka – podeszła do niego i powiedziała – Z czego się śmiejesz, idioto ?
- Przypomniało mi się coś – zaczął – Pamiętasz, jak powiedziałaś Harry’emu, że jest zboczony ?
- Aa..  tak – odparła po chwili zastanowienia – Potem się kłóciliśmy, bo on mówił, że nie.
- Yhym – zaśmiał się cicho – W końcu powiedziałaś mu „Wal się”.
- A on na to „ Gdzie ? U mnie czy u ciebie ?” – odpowiedziała, kręcąc głową – Normalnie co za człowiek…
- A pamiętasz, co potem powiedziała Kate ?
- Że chciała właśnie powiedzieć to samo – dopowiedziała Paulina z uśmiechem – To sprawia, Harry – zwróciła się do mnie – Że niesamowicie do siebie pasujecie.
            Nie odpowiedziałem tylko nadal wpatrywałem się w Kate. Trzymałem ją za rękę, chcąc wiedzieć, że ciągle żyje. Reszta z powrotem zamilkła. Chcieli mnie podnieść na duchu ? W takiej sytuacji to nie wydaje się najlepsze rozwiązanie…
- Możecie na chwilę zostawić nas samych ? – zapytałem cicho.
   
         Wszyscy się zgodzili i po paru minutach już sala opustoszała. Zbliżyłem się jeszcze bliżej Kate, ciągle trzymając ją za rękę. Łzy zaczęły mi spływać po policzku.
- Kate… - szepnąłem – wróć do mnie.
            Żadnej reakcji.  Zakłuło mnie w sercu.
- Kate, proszę – jęczałem błagalnie.
            Po paru minutach już się rozkleiłem. Ukląkłem przy łóżku i przytulałem jej dłoń do policzka.
- Wybacz mi, proszę – szlochałem – Wiem, że jestem dupkiem, który zakochał się w idealnej dziewczynie. Nie powinienem. Psuję ci całe życie.  Jestem jak piąte koło u wozu. Kate, proszę obudź się. Przestanę już cię nękać.
            Nic. Zero. Non. Pocałowałem lekko wierzch jej dłoni.
- Kocham cię, wiesz ? Bez ciebie życie nie ma sensu. Jesteś moim światłem, moją nadzieją. Jesteś moją miłością – zamilkłem na chwilę – Jeżeli to ci sprawi przyjemność to… - przełknąłem ciężko ślinę -  Jeżeli się obudzisz to zostawię cię w spokoju. Już nigdy więcej się do ciebie nie zbliżę. Nie będę więcej niszczyć ci życia.
            Znów nic. Myślałem, że jak będę do niej mówił, to wreszcie otworzy oczy.  Dzisiaj jest wielki dzień. Powinna się obudzić. Westchnąłem głośno.
- Wszystkiego najlepszego – mruknąłem do niej. Wspaniałe urodziny. Hurra.
            Wstałem z klęczek i nagle coś poczułem, jakby lekkie drgnienie jej dłoni. Zatrzymałem się i czekałem na powtórkę. Nic.
- Wychodzę – mruknąłem do siebie. Miałem tego dość. Coraz więcej zmartwień. Pójdę się upić. Najlepsze rozwiązanie.
            Nagle znów to poczułem. Tylko tym razem mocniejszy uścisk.
- Kate – szepnąłem.  Zauważyłem, że jej gałki oczne mocno się ruszają.
            Budzi się. Wreszcie wraca do mnie… Nie. Nie może.  To nie dla mnie.  To początek powrotu, ale koniec mnie.
Szybkim ruchem wyszedłem z pokoju. Tuż przed drzwiami stała zdyszana Vivienne. Reszta szybko podeszła, gdy mnie zauważyła.
- I jak ? – zapytał Lou.
- Budzi się – szepnąłem.
- Co? – zapytała Viv.
- Chyba się budzi – powiedziałem głośniej, a cała reszta wbiegła do pokoju.
            Moją uwagę przykuł Liam, który wpatrywał się we mnie z niedowierzeniem.  Był zdyszany, tak jak Viv. Podszedłem do niego.
- Musisz mi pomóc – szepnąłem błagalnie, a on tylko ze zrozumieniem pokiwał głową.
                *
Viv
            Nie mogłam uwierzyć. Obudziła się. Teraz ja siedziałam na korytarzu i czekałam, aż lekarze skończą ją badać. Wróciła do mnie. Wreszcie usłyszę jej głos.  Ktoś usiadł koło mnie.
- Zawszę wierzyłem w Kate – mruknął mój ojciec – To naprawdę silna dziewczyna.
            Uśmiechnęłam się lekko, ale nic nie odpowiedziałam.
- Viv – zaczął. Pierwszy raz słyszałam u niego taki poważny ton – Wybacz mi.  Przepraszam, że nie jestem ojcem, jakiego byś chciała mieć. Naprawdę się staram. Nadal próbuję pozbierać się po  śmierci twojej matki. 
- Tato…
- Jeszcze nie skończyłem – szybko mi przerwał – Pragnę byś miała wszystkiego pod dostatkiem, dlatego tyle pracuję. Może trochę przesadziłem. Nie chciałem byś czuła się zaniedbana.
- Tato..
- Czekaj. Chciałbym odbudować naszą więź ojciec- córka. Jesteś moim małym oczkiem w głowie, Viv,  strasznie przypominasz mi matkę. Tak się cieszę, że cię mam.
- Tato…
- Co ?
            Spojrzałam się na niego wzruszona. Pierwszy raz usłyszałam do niego tyle ważnych słów. Pierwszy raz użył mojego zdrobnionego imienia. Wtuliłam się w niego mocno.
- Kocham cię, tato.
            Zesztywniał na chwilę, po czym objął mnie.
- Też cię kocham, córuś.
            Siedzieliśmy tak paręnaście minut. Wreszcie czułam spokój w sercu.
- Viv – usłyszałam nagle głos Liama, jednak nie ominie mnie ta rozmowa.
- To ja was może zostawię – powiedział, prędko mój ojciec i zaczął się ulatniać.
- Tato ! – krzyknęłam jeszcze, kiedy się odwrócił powiedziałam z uśmiechem – Wracajmy do domu.
            Pokiwał z radością głową i uniósł dwa kciuki w górę, po czym odszedł.
- Viv – powtórzył Liam, więc spojrzałam się na niego.
- Nie ma ci nic do powiedzenia – bąknęłam.
            Zraniłam go tym, ale po prostu musiałam coś zrobić. Nie mogę mu wyznać, co czuję, bo potem nie odpuści mnie sobie tak łatwo.
- Viv. Kocham cię – powiedział prędko – Wiem, że ty też mnie kochasz. Więc w czym problem ?
- Nie kocham cię – powiedziałam szybko – Po prostu bardzo cię szanowałam. Nie jestem typem
dziewczyny, która szybko się zakochuje w zwykłym facecie.
- Zwykłym ? – zapytał zdziwiony.
- Wybacz. Musze już wracać do taty. Żegnaj. – próbowałam ukryć emocje i powstrzymać płacz – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
            Szybko się odwróciłam i pobiegłam do samochodu. Słyszałam jeszcze, jak  Liam mnie woła, ale nie mogłam zawrócić. Zauważyłby moje łzy… Tata od razu zawiózł mnie do domu. Zostawiłam wszystkie rzeczy, a na sobie miałam jeszcze bluzę Liama…
            Parę dni później dowiedziałam się, że aresztowano Rydera, a tym, który to załatwił był mój ojciec, który wynajął najlepszych speców od tego typu problemów.  Po paru tygodniach Kate wróciła już do domu, codziennie do mnie dzwoniła. Wiedziałam, że wie o całej sytuacji z Liamem, ale wspaniałomyślnie o tym nie wspominała, tak jak ja o Harrym, który wyjechał i  wydał swój pierwszy własny singiel „Don’t Let Me Go”, który szybko stał się hitem.


“I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand

I'll keep my eyes wide open yeah”
________________________________________________
I tak kończy się druga część :)
Co o niej sądzicie?
Mam nadzieję, że spełniłam wasze oczekiwania.

Już niedługo pojawi się 3 część! 
Story Of My Life
ale najpierw...
ZWIASTUN! :)
Pojawi się w połowie czerwca, wraz z pierwszym rozdziałem :)
Mam nadzieję, że wytrzymacie do tego czasu :D

Liczę na Wasze komentarze! :)
BUZIAKI xX