sobota, 1 lutego 2014

5♥

Viv
Wszyscy tłoczyliśmy się w pokoju Kate. Siedzieliśmy na kanapie, fotelach. Każdy opowiadał jakąś zabawną przygodę z Kate. Ja opowiedziałam o naszych pamiętnych wakacjach, kiedy obie przebiegłyśmy na golasa po łące. Nie wiem, jakim cudem, ale później ludzie opowiadali, że widzieli UFO.
- Nie słyszałem tej historii – żachnął się Harry.
- Kate nie musi ci o wszystkim mówić – pokazałam mu język.
            Dalej słuchaliśmy różnych historii, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Dzień dobry ! – zawołali wszyscy chórem.
- Oh – odparła zaskoczona mama Kate – Witajcie.
- Cześć, cześć –odpowiedział ojciec Kate. Spróbowałam schować się za Louis’em i Dianą, obok których siedziałam, lecz na darmo –Kogo ja widzę ! – zawołał pobudzony, podchodząc do mnie-  Moja siostrzenica ! – przytulił mnie mocno – Jak ja dawno cię nie widziałem !
- Cześć wujku – odparłam speszona.
- Vivienne –odezwała się zdziwiona mama Kate – co ty tu robisz ?  Czemu nic nie wiemy o twojej wizycie ?! – odparła oburzona.
- Aaa… - próbowałam wymyślić idealną odpowiedź – Bo wie ciocia…
-Przyjechała niedawno  - odezwał się nagle Liam – Było już dość późno, a ona śpieszyła się do Kate. Spotkaliśmy się, więc zaproponowałem jej nocleg. Potem tak często chodziła do Kate, że pewnie zapomniała państwa powiadomić.
- Nocowałaś sama z chłopcami ? – zapytała zdezorientowana mama Kate.
            Spojrzałam się na Liam’a wymownie.
- To nie tak.. – odparłam szybko.
-  Nie przejmujcie się – odezwał się nagle Harry, podchodząc do nich. Byli w dobrych stosunkach… prawie. Tata Kate za nim nie przepadał –Zająłem się nią.
            Spiorunowałam go wzrokiem, a Liam szybko odciągnął Harry’ego od rodziców Kate. Te słowa z jego ust nie brzmiały najlepiej.
- Wszystko jest pod kontrolą – odpowiedział Liam, ze spokojnym uśmiechem na twarzy- Osobiście dopilnowałem, żeby miała oddzielny pokój z dala od chłopaków. Poza tym Diana miała przez ten czas na nią oko.
            Kłamstwo. Dianę przecież spotkałam dopiero dziś, ale lepsze to niż nic.
- To dobrze, dobrze – mruknął tata Kate – A co u twojego taty ? – zagadnął mnie  - Mógł przynajmniej nas powiadomić, że przyjedziesz.
- Tata jest zapracowany,  ja powiedziałam, że sama wszystko załatwię.
- To może do niego zadzwonię, dowiedzieć się co tam u niego… - odparł zamyślony – Dawno nie gadaliśmy…
- Nie ! – krzyknęłam nagle, a wszyscy się we mnie wpatrywali – To znaczy… - poprawiłam się prędko. Czułam, jak spływa po mnie pot – Tata naprawdę ma teraz mnóstwo roboty, a wie wujek, jak reaguje, gdy mu się przeszkadza…
- Ah… masz racę – przytknął – Nie chcemy znów przez to przechodzić – dodał i puścił mi oczko.
- Skoro już jesteśmy poinformowani, że tu jesteś to może teraz będziesz nocować u nas ? – zaproponowała mi  ciocia.
            Zamurowało mnie, jak chyba wszystkich. Przełknęłam głośno ślinę.
- Dziękuję za propozycję – wykrztusiłam –Dam wam znać, bo nie wiem, czy długo jeszcze tu zostanę.
            Nagle nastąpiła cisza i dźwięk, jakby ktoś dosłownie wciągnął głęboko powietrze.  Wujek pokiwał głową i zagadnął resztę. Odetchnęłam z ulgą. Więcej pytań, a wszystko by się wydało… Byłabym w wielki gównie.
- O co chodziło ? – szepnęła do mnie Diana, a ja cała się spięłam.
- O nic – odparłam, próbując zachowywać się naturalnie – Przecież wiesz, że nie lubię rozmawiać o swoim ojcu.
            Diana nie drążyła dalej tematu. Zajęła się rozmową z resztą, a ja znów poczułam ulgę. Nagle zauważyłam, że Liam przygląda mi się smutno. Przełknęłam ciężko ślinę.
*
Harry
            Byłem załamany. Zdałem sobie sprawę, że nic nie wiem o rodzinie Kate. Zawsze liczyłem się tylko ja. Teraz poczułem się, jakby ktoś chlusnął we mnie wiadrem zimnej wody. Może to dlatego, że Viv wylała na mnie zimną wodę z kubka.
- Jesteś tu jeszcze, przymule ? – warknęła na mnie – Wszyscy już idziemy, nie wiem jak ty, ale..
- Już idę – mruknąłem, ocierając ręką spływające mi po twarzy krople.
             Wszyscy wróciliśmy do domu.  Atmosfera była znów jakaś napięta.  Nie byłem w stanie się nad tym zastanawiać.  Od razu wpadłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko.  Chciałem tylko spać. Bez  koszmaru. Wreszcie. Zamknąłem oczy.
            Wrócę – usłyszałem głos Kate, a potem ogromną ciężarówkę, która ją potrąciła. Natychmiast się obudziłem. Złapałem się za głowę i próbowałem złapać oddech. Koszmar powrócił. Znów nie będę mógł spokojnie zasnąć. Coś ostatnio musiało go zablokować… Coś co przejmuje umysł… Szybko wyszedłem ukradkiem z domu, w kierunku baru.
*
Viv
            Ktoś zapukał do drzwi. Siedziałam na łóżku i rozczesywałam włosy przed snem.  Byłam już w piżamie, krótkie spodenki i bluzka na ramiączkach.
- Proszę – odpowiedziałam.
            Do pokoju wszedł Liam, kiedy mnie zauważył chyba się trochę zawstydził, ale ta rozmowa była dla niego ważna, bo wszedł dalej, nie wahając się.  Bałam się tej rozmowy.
- Szykujesz się do spania ? – zagadnął.
            Uśmiechnęłam się. Standardowa gadka, przed poważniejszą rozmową.
- Jasne – odpowiedziałam i odłożyłam szczotkę na półkę. Poklepałam miejsce obok siebie, a Liam usiadł ciężko.
- Vivienne – jęknął, zakrywając twarz dłońmi.
            Siedziałam prosto, nie odzywając się. Czekałam, aż on będzie coś mówił, prawił mi kazania, ale siedział cicho. Zaczęłam go obserwować. Wyglądał już na zmęczonego, ale nadal prezentował się atrakcyjnie. Zmartwiony wyraz twarzy, lekki zarost, mięśnie, odcinające się na tiszercie. Załaskotało mnie w brzuchu. Idealny chłopak dla Kate, pomyślałam z westchnieniem.
- Proszę- odezwał się nagle, a ja zesztywniałam – Powiedz mi,  o co chodziło.
            Zamyślona wpatrywałam się w niego. Jednak się nie domyślił, ale mimo to i tak chciałam mu o wszystkim powiedzieć.
- No wiesz, wujek dość dawno nie rozmawiał z moim ojcem –zaczęłam opowiadać – A ciocia nie pochwala za bardzo bliskich kontaktów z chłopakami w tym wieku…
- Viv – przerwał mi nagle i spojrzał prosto w moje oczy. Zatopiłam się w nich -  Powiedz mi głębszy sens tej rozmowy.
            Wiedziałam o co mu chodziło, ale nie potrafiłam mu nic powiedzieć. Milczałam.
- Widzę, że nie chcesz mi nic powiedzieć -  odparł zrezygnowany i zaczął wpatrywać się przed siebie.
- Liam… - powiedziałam cicho. Naprawdę chciałam mu wszystko wytłumaczyć, ale  bałam się, co sobie o mnie pomyśli.
- Przynajmniej nie odchodź – dodał cicho. Spojrzałam się na niego zdziwiona.
- Prawdopodobnie za parę dni będę musiała wracać. Czy tego chcę, czy nie – odpowiedziałam zmieszana.
- To przynajmniej zostań tutaj – odparł smutno – Nie nocuj u rodziców Kate, tylko zostań z nami.
- Nie wiem, czy ciocia… - zaczęłam
- Proszę – dodał błagalnie.  Wyglądał niesamowicie, kiedy czekał na moją odpowiedź. Widocznie potrzebował innych kontaktów, niż tylko osoby z zespołu. Chciałam, żeby był szczęśliwy. Żeby Kate była szczęśliwa… - Chłopaki chcą, żebyś została. JA chcę, żebyś została.
- Spróbuję – Liam uśmiechnął się szeroko.
*
Harry
            Siedziałem w barze, pijąc już kolejny kufel piwa.  Nie byłem pijany, albo po prostu się taki nie czułem. Siedziałem z grupą mężczyzn, grających w karty. Musiałem coś ze sobą zrobić. Odkąd okazało się, że coś sprawia, że nie mam koszmarów. Jestem pewny, że to przez alkohol. Wystarczy tylko, żebym co wieczór upijał się do upadłego. Jest jeszcze kwestia powrotu do domu… Będę musiał zrobić zapas piwa, wódki w swoim pokoju…
- Młody, grasz ? – zapytał jeden z mężczyzn, siedzących przy stole.
- Jasne – mruknąłem – Ale najpierw pójdę po kolejnego browara.
            Wstałem z miejsca, lecz zachwiałem się od razu. Jednak trochę się upiłem. Ktoś złapał mnie za łokieć i przytrzymał. Skrzywiłem się.
- Spokojnie – odparł młody chłopak,  gdzieś w moim wieku. Uśmiechnął się do mnie, pokazując wkurzająco białe zęby.  Wyglądał na przystojnego, pewnie podoba się wielu kobietą – Może kupię za ciebie piwo, a ty tu poczekasz, co ?
- Ymm.. – mruknąłem, siadając z powrotem – Jasne.
            Odszedł. Wpatrywałem się przed siebie i zastanawiałem, jak wrócić do domu.  Jakoś wyjdzie. Po co się przejmować.  Chłopak wrócił z moim piwem… nie, raczej z drinkiem.
- Jeżeli chcesz grać z nimi w karty musisz pić wykwintniejsze trunki – powiedział, podając mi szklankę.
- Dzięki – mruknąłem i jednym ruchem wypiłem całą zawartość. Skrzywiłem się, czując mocny smak wódki – Przynieś mi kolejną.
            Chłopak roześmiał się. I odebrał ode mnie pustą szklankę.
- Tak w ogóle jestem Ryder – odezwał się, wyciągając w moją stronę dłoń.
- Harry – odparłem, nie zwracając dalej na niego uwagi i zabrałem się za grę. Chłopak odszedł. Wydawał mi się dziwny, ale po co teraz rozważać takie rzeczy ? Mam grę do wygrania – 100 funtów – powiedziałem, kładąc na stole banknot. Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na idiotę.
*
Viv
            Kierowałam się do baru. Szłam wściekła i zaspana. Głupi Harry zadzwonił do mnie w środku nocy, mówiąc, że jest w barze i żebym przyszła się z nim pobawić. Na szczęście telefon zabrał mu jakiś Ryder, który wytłumaczył mi wszystko. Otóż, Harry się upił i ktoś musi go odprowadzić do domu. Padło na mnie. Nie wiem czemu akurat do mnie zadzwonił, ale tak wyszło. Nie chciałam budzić chłopaków, ale nie wiedziałam też czy sama zdołam doprowadzić Harry’ego do domu.
            Weszłam do środka i  zauważyłam Harry’ego siedzącego na stole. Wokół zebrało się mnóstwo pijanych mężczyzn i słuchali zaciekawieni, co ten idiota im mówi.  Nagle mnie zobaczył i pomachał mi radośnie.
- Vivienne ! – zawołał i popędził, czym prędzej do mnie.
            Wkurzona zacisnęłam dłoń w pięść i przywaliłam mu z całej siły w twarz. Wylądował na podłodze. Na całej sali zapadła cisza.


- Który to Ryder ? – warknęłam ostro.
            Z tłumu wyszedł młody chłopak, w wieku Harry’ego. Był nieziemsko przystojny, aż  poczułam palenie w żołądku.
- To ja – odparł, wpatrując się we mnie.
            Zmarszczyłam brwi.
- Dzięki, za informację – powiedziałam szybko – Harry idziemy do domu.
- Już ? – pobudził się – Przecież mieliśmy się zabawić.
- Jutro się pobawimy – mruknęłam – Jak wytrzeźwiejesz, to dam ci popalić.
            Wskazałam mu wyjście, ale on nie był w stanie sam do nich dojść. Westchnęłam zrezygnowana i złapałam Harry’ego w pasie, a on objął ramieniem moją szyję.  Wlekliśmy się razem. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, w ciepłym łóżku. Zanim  to się stanie wyląduję z Harry’m w rowie. Był za ciężki.
- Pomogę – odezwał się ciepło Ryder, zarzucając sobie drugie ramię Harry’ego na szyję.
- Nie trzeba – mruknęłam, ciężko oddychając – Dam radę.
            Roześmiał się przyjaźnie.
- Nie wątpię, ale pomoc i tak ci się przyda.
            Zgodziłam się i razem  przyprowadziliśmy Harry’ego pod dom. Zrzuciliśmy go ze swoich ramion. Harry zaczął się czołgać po schodach. Przynajmniej tyle mi ułatwi zadanie.
- Dzięki, za pomoc – powiedziałam z uśmiechem do Ryder ‘a -  Przepraszam za niego. Ostatnio nie jest… sobą – skrzywiłam się. Dla mnie zawsze taki był, w moich wyobrażeniach.
- Nie ma sprawy – odparł, uśmiechając się do mnie. Pomachałam mu i zaczęłam kierować się w stronę domu.
- Vivienne ! – odwróciłam się – Tak masz na imię, prawda ? – zapytał.
- Tak – znów się uśmiechnęłam.
- Więc, Vivienne – powiedział, podchodząc do mnie – Może chciałabyś się kiedyś umówić ?
            Uśmiechnęłam się szczerze.
- Chętnie – zauważyłam, że jego twarz niesamowicie pojaśniała na te słowa – Lecz nie jestem stąd i niedługo będę wracać do domu. Przykro mi.
            Jego uśmiech zgasł. Było mi go żal, ale nie potrafiłam ukryć uśmiechu.
- Emm… - zawahał się – Jasne, spoko. To cześć.
            Pomachałam mu znowu i weszłam do domu. Harry leżał dokładnie przed wejściem, na podłodze.
- Chodź – powiedziałam, pomagając mu wstać – Zaprowadzę cię do pokoju.
            Po kilku minutach ciężkiej wspinaczki po schodach, udało nam się dojść do pokoju. Rzuciłam go na łóżko i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i odetchnęłam z ulgą.  Przebrałam się z powrotem w piżamę i położyłam się spać. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi, a potem ktoś wszedł.
- Harry ? – zapytałam sennie – Czego chcesz ?
- Mogę z tobą spać ? – zapytał, jakby już nie był pijany. Nie wierzyłam, żeby mógł przez 10 minut stać się trzeźwy.
- Zgłupiałeś ? Nie chcę znów przez to przechodzić.
- Proszę. Mam koszmary – powiedział błagalnie – nie mogę spać, a ostatnio jak z tobą spałem, było wszystko w porządku.
- Harry… - zaczęłam zrezygnowana.
- Proszę.
            Westchnęłam. Trudno, życie bywa okrutne.
- Dobra. Tylko się nie rozpychaj – mruknęłam, a Harry z radością wskoczył na moje łóżko.
            Leżeliśmy w milczeniu. Byłam już pewna, że usnął, gdy nagle się odezwał:
- Nie wyjeżdżaj, Vivienne…
            Zamarłam. Czy oni naprawdę wszyscy chcą, żebym została ?
- Mówisz to tylko po to, żebym z tobą ciągle spała ? – zapytałam żartobliwie.
            Harry parsknął śmiechem.
- Jasne – po chwili ciszy dodał – Potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję.

            Zabawne. To samo powiedział mi Liam, ale czy naprawdę mnie potrzebują ?

1 komentarz:

  1. Jeju ten rozdział...............................TAKI PRZEPIĘKNY! :D
    " Mówisz to tylko po to, żebym z tobą ciągle spała ? – zapytałam żartobliwie.
    Harry parsknął śmiechem.
    - Jasne – po chwili ciszy dodał – Potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję."

    To takie piękne! Wszystko co piszesz jest piękne!
    Genialne!
    Rewelacyjne!

    Pisz dalej, proszę! :D
    " Potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję."'
    hahahhahahahahhahahahhahah XD
    Ten cały Ryder nie może być z Viv! Jak czytałam, że paliło ją w brzuchu to mnie też zaczęło palić... ALE ZE WŚCIEKŁOŚCI!
    hahahah XD
    z drugiej strony fajnie zaciekawiasz to opowiadanie :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń