*
Kate
Rano w domu było cicho i pusto.
Wszyscy jeszcze spali . Zeszłam do salonu. Rozejrzałam się, czy aby na pewno nikogo
nie ma, po czym złapałam gitarę i zaczęłam sobie brzdąkać.
- Zakłócasz
ciszę nocną – burknął zaspany Harry, schodząc ze schodów z rozczochranymi
włosami. Był w samych bokserkach.
- Już jest dzień
– odpowiedziałam, szybko odkładając gitarę.
- Czekaj, czekaj
– powiedział Harry, jakby nagle ożywiony i usiadł obok mnie – Nie odkładaj
gitary. Dawno razem nie śpiewaliśmy.
- Nigdy razem
nie śpiewaliśmy – dodałam nieco zdziwiona.
- Nie ważne.
Zagraj coś – powiedział szybko.
- Dobra… -
powiedziałam nadal zdezorientowana.
Zastanowiłam się szybko, co mogę
zagrać. Do głowy przychodziło mi jedynie Kings of Leon – Use Somebody. Zaczęłam grać.
„Someone like you and all
you know and how you speak
Countless lovers under
cover of the street
You know that I could use
somebody
You know that I could use
somebody
Someone like you”
-Wow… -
powiedział Harry – To było świetne.
- Nie tak źle –
skomentowałam z uśmiechem.
- Zagraj coś
jeszcze – zaproponował Harry, a ja się zgodziłam.
Zagrałam The Beatles – Blackbird.
Harry ucieszył się, słysząc znaną mu melodię. Uwielbiał Beatlesów, jak ja. W
dzieciństwie razem ich słuchaliśmy.
„Blackbird singing in the dead of night
Take these sunken eyes and
learn to see
All your life
You were only waiting for
this moment to be free.”
Nagle
usłyszeliśmy śmiechy i ktoś wszedł do domu. Zdziwieni przerwaliśmy śpiew i
spojrzeliśmy się w stronę drzwi. Wszedł nimi Louis z Dianą. Spojrzeli się na
nas zdziwieni.
- Co wy robicie
? – zapytali razem Lou z Harry’m.
- My sobie
gramy, a wy ? – zapytałam podejrzliwa.
- My… - zaczęła
Diana – Byliśmy na spacerze.
- Tak wcześnie ?
– zapytał Harry.
- A wy tak wcześnie gracie ? – dopytywał Lou.
Nastąpiła cisza i wpatrywaliśmy na siebie
podejrzliwie.
- Widziałam się
z Mike’m – powiedziała Diana, chcąc zmienić temat.
- Kto to Mike ?
– zapytał Harry.
- Pytał o ciebie
– zignorowała go i mówiła dalej – Prosił, żebyś do niego zadzwoniła, jak
będziesz miała czas.
- Kto to jest
Mike ? – dopytywał się natarczywie Harry.
- Mój kolega –
odparłam szybo. Diana prychnęła.
- Kolega… -
mruknęła – To jej CHŁOPAK.
- Chłopak ?! –
zapytali dość głośno Lou i Harry.
- Nie –
zaprzeczyłam szybko.
- Ale niedługo
nim zostanie – powiedziała Diana, a ja wystawiłam jej język i uśmiechnęłam się
promiennie.
Harry dziwnie wpatrywał się w podłogę,
a Lou spoglądał zmartwiony na niego.
- Więc… -zaczęłam – Ja idę zadzwonić. Zaraz wrócę –
pobiegłam do pokoju.
*
* *
Louis
Harry nie wyglądał najlepiej. Choć
nigdy nie powiedział, że coś do niej czuje, ja wiedziałem, że jest inaczej.
Zdziwiłem się, że Kate nic mi o tym chłopaku nie powiedziała. Może dla niej on
nic nie znaczy ? Ale z drugiej strony, ten uśmieszek…
-
Idę się przebrać – powiedziała wesoło Diana i wbiegła do pokoju.
Usiadłem na kanapie i chciałem
włączyć telewizor, kiedy znów spojrzałem na Harry’ego.
Nagle się ocknął. Szybkim ruchem
wskoczył na kanapę obok mnie.
-
Jaki on jest ?
-
Kto ? – zdziwiłem się.
-
No, ten Mike. Widziałeś go, prawda ? – wypytywał zniecierpliwiony.
-
Aaa… Mike – powiedziałem, w myślach się uśmiechając. Był ZAZDROSNY ! – No…
Widziałem go.
-
Przystojny jest ? – dopytywał się.
-
No wiesz, niczego sobie –odparłem.
Roześmiałem się.
-
Mike jest Japończykiem… - odetchnął z ulgą – ale jest nieźle umięśniony –
jęknął – jest ładny i ma naprawdę fajne włosy – zbijałem się z Harry’ego –
Idealnie pasują do siebie z Kate. Jestem tego pewien.
Harry jęknął i schował twarz w
dłoniach.
-
Jesteś zazdrosny – powiedziałem ze śmiechem
-
No coś ty ! – zaprzeczył szybko, porywając głowę do góry.
-
Przecież to widać. Kochasz ją !
-
Zgłupiałeś ?! – zawołał szybko – Ona jest dla mnie jak siostra. Po prostu chcę
wiedzieć, czy ten facet jest jej wart.
-
Jasne… - powiedziałem kpiąco – Żebyś potem nie żałował. – Harry nie
odpowiedział. Wpatrywał się przed siebie i milczał.
-
Już jestem ! – zawołała, dziwnie radosna, Kate, schodząc ze schodów –Na miłość
Boską ! – krzyknęła, kiedy do nas podeszła – Harry ! Idź wreszcie się ubrać !
-
Tak mi jest dobrze – burknął.
-
Już ! Wynocha – zaczęła go przeganiać.
Kiedy się nie ruszał, uderzyła go lekko w głowę – To mój dom i rozkazuję ci się
ubrać ! Nikt nie chce oglądać twojej gołej dupy !
Harry się roześmiał i zaczął się z nią
przekomarzać. Wrócił do żywych.
*
Kate
Oznajmiłam chłopakom, że dzisiaj
wychodzę.
- Jak to
wychodzisz ? – zapytał Zayn.
- Umówiłam się –
odpowiedziałam szybko, a wszyscy wspólnie zawołali ‘Uuu…’.
- Kate się
zarumieniła ! – zawołała kpiąco Diana.
- A co z nami ?
– zapytał Harry, ignorując komentarz Diany.
- Zostaniecie z
dziewczynami – powiedziałam z uśmiechem.
Nikt się już nie odzywał . Patrzyli
się na mnie smutno.
- Ej, wrócę w
nocy – dodałam prędko – A teraz pozwólcie, że wezmę prysznic. Muszę się już
szykować.
Poleciałam do łazienki i weszłam pod prysznic. Zaczęłam się
myć, ale poczułam czyjąś obecność. Zobaczyłam przez szybkę jakiś kształt.
- Kate –
usłyszałam znajomy głos.
- Harry ! –
krzyknęłam – Zboczeńcu ! Wystraszyłeś mnie. Co ty tutaj robisz ?!
- Mogę wejść ? –
zapytał i chciał odsunąć drzwiczki od kabiny.
- Harry ! –
krzyknęłam, przytrzymując drzwiczki – Jestem naga !
- Mi to nie
przeszkadza – dodał.
- Ale mi tak !
Wyjdź.
- Kiedyś sama mi
kazałaś siedzieć w łazience, kiedy się myłaś – dodał po chwili ciszy.
- Bałam się
duchów ! – usprawiedliwiałam się – Poza tym to było dawno. Byłam jeszcze mała.
Odwróć się, ale już !
- Przecież nic
nie widzę !
- Spadaj stąd
Harry, bo pożałujesz ! – zawołałam wrogo.
Harry tylko prychnął i ulotnił się.
Odetchnęłam z ulgą. Chciałam orzeźwiający prysznic, a dostałam przerażającą
scenę prysznicową. Nagle usłyszałam, jak drzwi ponownie się otwierają.
- Harry ! –
ryknęłam.
- To ja - odezwał się znajomy głos, a ja zdziwiona
umilkłam. Kolejny zboczeniec w moim domu.
Coś ostatnio dużo się ich tu roiło.
* * *
Louis
-
Louis ! – krzyknęła przerażona.
-
Przepraszam – powiedziałem szybko. Kiedy za szybką zauważyłem kontury ciała, od
razu się odwróciłem plecami. – Już nie krzycz ! Stoję plecami. Zobaczyłem, jak Harry
stąd wychodzi i uznałem, że to najlepsze miejsce, by z tobą pogadać.
-
Serio ? – zapytała sarkastycznie – W łazience ?
Uśmiechnąłem się i wzruszyłem
ramionami, choć wiedziałem, że i tak nie zauważy tego gestu.
-
Czasami tak bywa – odparłem.
Kate westchnęła. Nie byłem pewien,
co teraz czuła, ani co wcześniej robiła tu z Harry’m, ale po wyrazie jego
twarzy wydaję mi się, że nic nazbyt szczególnego.
-
Więc czego chcesz, Tomlinson ? – zapytała – Tylko się streszczaj, bo chciałabym
kiedyś spokojnie wyjść z łazienki.
Roześmiałem się. Jakoś nic nie było
dla mnie krępującego w tej chwili.
-
Martwię się o Harry’ego – odparłem, nie owijając w bawełnę.
-
Przecież ma się dobrze – mruknęła.
-
Wydaję mi się, że powinnaś z nim poważnie porozmawiać. On chyba nie zdaję sobie
sprawy…
-
Jeżeli będzie miał na to ochotę to sam zacznie rozmowę – przerwała mi – Ale
niech wie, że łazienka do takich poważnych rozmów nie jest najlepsza. Mógłbyś
się tego nauczyć, Louis.
-
Jasne – umilkłem na chwilę – Chodzi mi o to, że nagle gdzieś wychodzisz, z
jakimś chłopakiem. Zostawiasz nas, a Harry..
-
Na miłość Boską ! – ponownie mi przerwała – Lou ! Przecież to moja sprawa z kim
się spotykam, poza tym jesteście dorosłymi mężczyznami i dacie sobie radę beze
mnie.
-
Wiem, wiem. Już cię nie męczę – powiedziałem szybko i zacząłem się kierować do
wyjścia. Uznałem, że nie będę się wtrącać i tak to nic nie daje.
-
Louis ? – zawołała mnie jeszcze Kate.
-
Tak ? – zapytałem, odruchowo odwracając się w jej stronę. Szybko jednak z
powrotem się odwróciłem.
-
Skoro tak bardzo lubisz łazienkowe rozmowy to załatwmy tu od razu wszystko, bo
potem zapomnę – powiedziała ciepło.
-
Czego sobie tylko życzysz – odparłem zdziwiony.
-
Widzisz moje spodnie na krześle ?
-
Tak – powiedziałem zmieszany i usłyszałem jej spokojny śmiech.
-
W kieszeni znajduję się pewne pudełeczko. Mógłbyś je wyjąć ?
Spełniłem jej polecenie. Z kieszeni
wyjąłem płaskie czarne pudełko ze złotym napisem „Dla Lou”.
-
Otwórz – powiedziała.
Zawahałem się, ale zrobiłem to. W
środku znajdował się srebrny medalion z napisem „Best Friends Forever”.
Wziąłem go do ręki i oglądałem oczarowany. Z drugiej strony zauważyłem ręcznie
wygrawerowany podpis „Kate”.
-
Co… - zacząłem, ale Kate mnie ubiegła.
-
Wszystkiego najlepszego Louis ! – wykrzyknęła uradowana – Przepraszam, że tak
późno, ale strasznie dużo miałam na głowie. Przytuliłabym cię, ale jestem naga
i mokra, więc…
-
Dziękuję - powiedziałem wzruszony.
-
Możesz to nosić, jako łańcuszek, breloczek, czy cokolwiek zachcesz – odparła
radosna – A teraz może…
-
Oczywiście – powiedziałem z uśmiechem – Już się ulatniam.
- Louis ? – zatrzymała mnie ponownie.
- Louis ? – zatrzymała mnie ponownie.
-
Hmm ?
-
Przypomnij mi potem, żebym założyła zamek w łazience.
-
Jasne – powiedziałem ze śmiechem.
Wyszedłem z łazienki, ciągle
przyglądając się medalionowi. Uśmiechnąłem się. Wszyscy pamiętają o moich
urodzinach. W moim pokoju stoi ramka od Diany z naszym wspólnym zdjęciem z
randki w wesołym miasteczku. Ponad to zrobiliśmy sobie wspólny tatuaż. Nikt o
tym nie wie oprócz nas. Uśmiechnąłem się szczęśliwy. Moje życie z każdym dniem
zmienia się na lepsze. Schowałem prezent do kieszeni, kiedy nagle usłyszałem:
-
TY ZDRAJCO ! – wykrzyczał Harry, nacierając na mnie. Zdziwiony nie zdążyłem
uniknąć ciosu i walnąłem z całą siłą w ścianę.
-
Co ci odwala ?! – ryknąłem, łapiąc się za
nos, z którego już zaczynała kapać krew.
-
Fajnie się bawiłeś w łazience ?! – warknął na mnie, złapał za koszulę i
przyciągnął do siebie.
Już wiedziałem o co mu chodzi.
Przecież to było oczywiste ! Kate.
-
Nic się nie wydarzyło – zapewniałem go – Poza tym czemu się tak wściekasz ?
Mówiłeś, że nic do niej nie czujesz, oprócz braterskiej miłości !
-Nic
się nie wydarzyło ? Ten uśmieszek mówił sam za siebie – ryknął - Dlatego nie
chcę, by mój dobry kumpel pieprzył się z nią pod prysznicem !
Zdziwiłem się jego agresją, nigdy
taki nie był. Emocje nim owładnęły. Już nie panował nad sobą. To już nie był
ten sam Harry. Ten odgrywał wewnętrzną walkę.
-
Uspokójcie się ! – krzyknął Zayn, rozdzielając nas.
Wszyscy już zebrali się przy nas, zastanawiając
się o co chodzi, choć pewnie większość z naszej „pogawędki” dobrze
słyszeli. Kate wyszła z łazienki
owinięta ręcznikiem i wpatrywała się w nas zdziwiona.
-
Taki z ciebie przyjaciel, co ?! – ryknął Harry, nadal mocno wkurzony – Mam
dość - mruknął i wyszedł.
-
Harry ! – zawołała Kate, ale zignorował ją i wyszedł z domu.
Paulina podała mi chusteczki za co
byłem jej ogromnie wdzięczny. Rozejrzałem się po obecnych i natrafiłem na
spojrzenie niebieskich oczu. Były zrozpaczone. Wtedy zrozumiałem, co Diana
musiała sobie pomyśleć o naszej kłótni.
-
Diana – zacząłem, lecz na marne, bo właśnie w tym momencie odwróciła się i
wyszła, mrucząc pod nosem coś w stylu – Jebie mnie to.
Chciałem za nią pójść, lecz
powstrzymała mnie Paulina, która uśmiechnęła się do mnie uspokajająco.
-
W porządku, zajmę się nią – powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co
się stało. Byłem nieźle zdumiony, jak zresztą wszyscy. A zapowiadało się tak
wspaniale.
________________________________________
Kolejna notka już jest ! :D
Mam nadzieję, że się podobało..
Pamiętaj:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozdrawiam :*
Bardzo ciekwe, uwielbiam opowiadania o one direction :D
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebsten Awards, więcej dowiesz się na blondie-fanfanaticon.blogspot.com
OdpowiedzUsuń