środa, 4 grudnia 2013

Imagin z Louis'em cz.14

                   Wstałam rano, przecierając oczy spojrzałam na okno i nie miałam ochoty wstawać z łóżka... Padało. Przykryłam się trochę bardziej kołdrą. Do pokoju szybkim tempem wszedł Louis i ściągnął ze mnie kołdrę.
- Co ty robisz debilu - krzyknęłam na niego. Nie zważając na to co do niego mówiłam, Lou pociągnął mnie za rękę, abym podniosła się z łóżka i zaciągnął pod wyjście na balkon.
- Louis zimno mi ! - krzyczałam dalej.
- Ohh zamknij się już. Spełniam moje marzenie - odpysknął.
- Niby jakie ? - zapytałam
- Pocałunek w deszczu - powiedział i złączył nasze usta, złapał mnie swoimi ciepłymi dłońmi w okolicy bioder i przyciągnął bliżej do siebie. Ciepło jego ust oblało mnie całą od czubka głowy, aż po stopy. Zimne krople, spływające po naszych twarzach, zachęcały nas do zbliżenia się do siebie jeszcze bardziej. Na chwilę oddaliliśmy się od siebie.
- Łał - mruknął Lou, po czym poprowadził mnie z powrotem do mojego pokoju, natychmiast wskoczyłam pod kołdrę. Tomlinson usiadł na łóżku, łapiąc mnie za rękę.- przy tobie chcę spełnić wszystkie moje marzenia - dodał a ja, nie odczuwając tego,  zaczerwieniłam się. Z dołu dobiegł nas głos Nialla :
- Zapraszam państwa Tomlinson na śniadanie - krzyczał - dzisiaj marchewka !
- Najlepszą rzeczą spotkaną w warzywniaku byłeś ty - zażartowałam.
- Chyba jesteś głodna bo majaczysz - śmiał się Tommo.
- Mówię to wszystko świadomie ! - krzyczałam z ręką na piersi, udając przysięgę.

                                                                              *

                    Przy stole znajdowało się 10 krzeseł, więc jedno nadal było wolne.
- Następnym razem moja dziewczyna też będzie z nami jadła - powiedział nagle Irlandczyk
- Albo dziecko Darii i Louis'a - wybuchł śmiechem Malik.
- A chciałbyś dostać ? - powiedział, udając powagę Lou.
- Skoro gadamy o dzieciach i wybrankach serca, mamy wam z Kasią coś do powiedzenia - mówił Harry, podnosząc się z miejsca.
- Co ?! Kasia jest w ciąży ?!- żartował Liam
- Nie ! - zaprotestowała natychmiast.
- Chcieliśmy wam powiedzieć, że jesteśmy razem - powiedział pewnie Harry.
               Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwałam śmiechem.
- No co wy nie powiecie, nikt by się nie domyślił - wyśmiałam ich .

                                                                            *

         Siedziałam na komputerze przeglądając różne głupie strony internetowe. Posiedziałam trochę na Twitterze i na innych portalach społecznościowych. Przed wyłączeniem komputera jeszcze raz sprawdziłam moje interakcje na Twitterze i zastałam tam to :
" Myślisz że jesteś lepsza bo znasz 1D. Jeszcze Cię dorwę suko."
 Trochę wystraszona zawołałam chłopaków żeby to zobaczyli. Kazali mi się nie przejmować, ale zaczęłam trochę martwić się tym, że fanki odwrócą się od chłopców przez nas.
- Wiem co poprawi Ci humor - zaczął Harry - wszystkie dziewczyny lubią zakupy !
- No dobra to widzimy się za 30 minut na dole. - ogłosił Liam.

                                                                             *

                     Chłopcy weszli do sklepu i nie było ich już od dłuższego czasu. Siedząc na ławeczce przed sklepem, popijałam Cole z KFC.
- Zaginęli - przerwała nagle ciszę Paulina.
- Zaraz przyjdą - mówiła ciągle Wiktoria. Nie zwracając na nie uwagi, bawiłam się kostkami lodu na dnie mojego kubka.
- Daria a ty co myślisz ? - wyrwała mnie nagle z transu Paulina.
- Zastanawiam się, czy iść po dolewkę. - odpowiedziałam bez namysłu, nie wiedząc jakie pytanie zadała mi wcześniej.
- Cooo ?! - patrzyła na mnie jak na idiotkę. - pytałam czy nie wiesz po co oni tam poszli, a ty jak zawsze tylko o jedzeniu.
- O idą ! - przerwała naszą głupią rozmowę Kasia. Chłopcy podeszli i każdy z nich miał na ręce bransoletkę z 1 małym ptaszkiem. Stali tak i wpatrywali się w nas.
- I co teraz ? - zapytałam trochę chamsko, nadal myśląc o tym co przeczytałam dzisiaj rano. Wręczyli nam po bransoletce. Były śliczne, trochę bałam się że ją zgubię.
                    Obkupiłam się tak, że Lou musiał mi pomagać nieść moje torby. Zawsze jak się czymś przejmuje, to wydaje dużo kasy. Po powrocie z zakupów zaczęłam na nowo wszystko przeglądać w celu zorientowania się, ile kasy wydałam. Nie byłam nawet tego świadoma. Do pokoju wszedł Lou i dał mi do ręki pudełeczko, w środku znajdował się mały wisiorek z JEGO imieniem.
- Dziękuje - powiedziałam tępo, wpatrując się w wisiorek.
- Drobiazg - powiedział Lou, oddając mi buziaka. Później opuścił pokój. Usłyszałam jakieś krzyki za oknem. Chłopcy grali w piłkę, zamknęłam szczelnie wszystkie okna, żeby nie słyszeć hałasów.
- Co się dzieje ? - usłyszałam nagle za sobą głos Pauliny. O nie ! pomyślałam tylko nie babskie pogaduchy.   /   Witam tu Diana Tommo ! bardzo was proszę, jeśli czytacie to także komentujcie, każdy wasz komentarz będzie mnie motywował do dalszej pracy. Bez waszych komentarzy nie wiem, czy wam się podoba, więc nie jestem pewna, czy jest sens dalszego pisania.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

1 komentarz:

  1. Na pewno jest sens do pisania. Ja czytam i komentuje.(: Super rozdział tylko czemu taki krótki? Czekam na nexta. Ciekawe co z babskimi pogaduchami?
    OU

    OdpowiedzUsuń