czwartek, 4 lipca 2013

Imagin z Louisem cz.4


        Obudziłam się w szpitalu. Widziałam nad sobą wlepione w siebie oczy, ale nie miałam siły przyjrzeć się kto stoi nad moim łóżkiem. W głowie miałam tylko niedokończone słowa Louisa.
- Już wstałaś - usłyszałam nagle.
         Przyglądałam się kto mówi.
- O nie ! To ty ! - rzuciłam żartobliwie do Kasi.
- A chcesz umrzeć ? - zażartowała. Obie zaczęłyśmy chichotać.
- Opowiedz mi, co tak właściwie się stało ? - zapytała.
          Zaczęłam opowiadać i wtedy do sali wpadła Wiktoria.
- No co tam, mordko ? Co ty tu robisz ? - zapytała.
- Leżę, nie widzisz ? - odpysknęłam.
- Morda tam ! - krzyknęła Kasia. - Miałaś opowiadać.
        Opowiedziałam im wszystko i zakończyłam na słowach Louisa.
- No dalej - powiedziała Wiki.
- To tyle. - odpowiedziałam. - Potem zemdlałam.
- Chłopak wyznaje ci miłość, a ty mdlejesz ?!
- Haha - zaśmiała się Kaśka.
- Sądzisz, że chciał mi wyznać miłość ? - przerwałam śmiech Kasi.
- No jasne - powiedziała pewnie Wiki.
- Nie, zabrać cię na plantację marchewki - zbijała się ze mnie Kaśka.
- Zabiję was, jak tylko wyjdę ze szpitala ! - krzyknęłam. - Idźcie już, jestem śpiąca.
- Chamsko - powiedziały dziewczyny i wyszły.
            Zasnęłam. Po przebudzeniu zobaczyłam Louis'a.
-  Ooo... przyszedłeś - wyjąkałam.
- Nie mogłem siedzieć bezczynnie w domu. Chciałem dokończyć naszą rozmowę...
      Wyzna mi miłość, wyzna mi miłość, myślałam
- A więc... - ciągnął dalej Louis. - Chciałem spytać, czy zostaniesz moją...
- Tak ! - wykrzyknęłam, przerywając mu.
- ... przyjaciółką - dokończył.
               Nie myślałam, że to własnie powie. Byłam zażenowana. On wtedy przytulił mnie mocno i powiedział:
- Dziękuję za wszystko - spojrzał się na mnie. - Czemu jesteś smutna ?
               Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc na poczekaniu wymyśliłam:
- Bo nie zaprosiłeś mnie na swój koncert - O kurde, ale ja jestem głupia!
- Dam ci  trzy bilety z wejściem za kulisy. Poznasz chłopaków. Masz kogo zabrać, nie ?
- Tak, oczywiście.
- Zabierz tego swojego chłoptasia i przyjaciółkę, chcę ich poznać.
- Taa... bo jest taka sprawa, że już nie mam chłopaka, ale nie martw się. Bilety się nie zmarnują. Możesz już iść, jestem zmęczona.
- Jasne, wypoczywaj - powiedział uśmiechnięty, jak nigdy wcześniej.
                Gdy poszedł z mojej twarzy zniknął uśmiech i wybuchłam płaczem. Tona myśli zalewała moją głowę. Chciałam być sama. Nie czuć nic. Nie widzieć nic. "Chcę być jak kamień" (cytat by Sylwusia). Nie chciałam go widzieć, bo zranił mnie w tak nieświadomy sposób. Jak mogłam do tego dopuścić ? Jak mogłam się zakochać w kimś tak sławnym ? Co ja sobie myślałam ?  Że po jednym spotkaniu w warzywniaku i kilku rozmowach się we mnie zakocha ? W takich chwilach, jak ta, masz ochotę zapaść się pod ziemię, ale ja postanowiłam spać.

1 komentarz: