
-Wreszcie jesteś - powiedziałam.
-Musimy poważnie porozmawiać - odparł chłopak
-Wiem widziałam nasze zdjęcia i co te... - nie skończyłam, gdy Lou mi przerwał.
-Wyjeżdżam, nie będziemy się widywać, ale będę pisać czasem. Nie chcę, żebyś miała problemy. Jesteś dla mnie jak siostra.
Wtedy łzy same popłynęły strumieniem z oczu nie mogłam pfff... nie chciałam uwierzyć, że to spotka właśnie mnie, właśnie teraz kiedy nie zostało mi nic.
-Mam pomysł ! - powiedział nagle Lou - Przyjedź do mnie, do Londynu, za tydzień. Ja stawiam przyjazd. Zabierz kogo chcesz, tylko błagam przyjedź.
Po tych słowach wtuliłam się w niego tak mocno, że aż czułam bicie jego serca. Biło szybko i mocno. W tamtej chwili nie potrzebowałam niczego więcej. Minęło jakieś 5 min, gdy oderwaliśmy się od siebie złapał mnie za rękę i powiedział :
-Do zobaczenia - po czym wyszedł.
Cały wieczór płakałam, nie miałam nikogo, nagłe pojawienie się tak wielu zmian w moim życiu przyprawiło mnie o ból głowy. Nie chciałam widywać tego chama Kamila obok, chciałam tylko Louisa. Nie mogłam zapomnieć o nim, jego szczerym śnieżnobiałym uśmiechu, kryształowo niebieskich oczach, słodkim, anielskim głosie, opadających lekko na czoło ślicznie brązowych włosach. O tym, że był wyższy i przytulając go musiałam stawać na palcach, o tym słodkim tatuażu na nadgarstku, o wszystkich wypowiedzianych przez niego słowach, z nikim nie gadało mi się tak swobodnie i to właśnie przez troskę o mnie musiał wyjechać, zostawić mnie tu samą z milionem myśli rozrywających mnie na miliony niepoukładanych kawałków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz