wtorek, 16 lipca 2013

Imagin z Louis'em cz. 5

        Po kilku dniach wypisali mnie ze szpitala, w końcu nic mi nie było, ale porobili mi te wszystkie badania. Miałam dość. Jeszcze do tego ta cała chora sytuacja. Nie odzywałam się do niego, ale on mi zaufał, pewnie tak rzadko się to zdarza, bo przez uczestnictwo w X-Factor i byciu w 1D na pewno nie może nikomu zaufać, chyba że chłopakom. Swoją drogą chciałabym ich poznać. Nie mam pojęcia, jak udawać, że nic do niego nie czuję, kiedy na jego widok rumienię się i zaczynam głupio gadać. Nie mogę być tak blisko niego, a jednocześnie tak daleko.                    Postawił między nami mur, którego nie mogę przekroczyć, by nie zniszczyć siebie i jego. Jedyną pocieszającą rzeczą jest to, że mam bilety na koncert, ale nie wiem kogo zabrać, nie myślę o tym. Impreza (bo później jest after party) jest dopiero za miesiąc, jeśli rodzice mnie puszczą. Poczułam wibracje telefonu, który miałam w kieszeni . To on ! Z jednej strony się ucieszyłam, ale chyba nie byłam gotowa na rozmowę z nim. Po dotarciu do domu siadłam zapłakana przed komputerem i czytałam różne plotki o nim, gdy niechcący wpadłam na plotkę o tym, że Lou ma nową wybrankę serca.                    Zaciekawiona weszłam w link, po przeczytaniu oniemiałam. Pisali o tym, że jest u nas w mieście i wtedy zobaczyłam swoje zdj ze spotkania z Louisem w parku. "Tylko nie to" pomyślałam i wysłałam do niego SMS-a : "Musimy się spotkać przyjedź do mnie o 15;00." Do 15;00 czekałam, aż się zjawi.
-Wreszcie jesteś - powiedziałam.
-Musimy poważnie porozmawiać - odparł chłopak
-Wiem widziałam nasze zdjęcia i co te... - nie skończyłam, gdy Lou mi przerwał.
-Wyjeżdżam, nie będziemy się widywać, ale będę pisać czasem. Nie chcę, żebyś miała problemy. Jesteś dla mnie jak siostra.
                 Wtedy łzy same popłynęły strumieniem z oczu nie mogłam pfff... nie chciałam uwierzyć, że to spotka właśnie mnie, właśnie teraz kiedy nie zostało mi nic.
-Mam pomysł ! - powiedział nagle Lou - Przyjedź do mnie, do Londynu, za tydzień. Ja stawiam przyjazd. Zabierz kogo chcesz, tylko błagam przyjedź.
                      Po tych słowach wtuliłam się w niego tak mocno, że aż czułam bicie jego serca. Biło szybko i mocno. W tamtej chwili nie potrzebowałam niczego więcej. Minęło jakieś 5 min, gdy oderwaliśmy się od siebie złapał mnie za rękę i powiedział :
-Do zobaczenia - po czym wyszedł.
                     Cały wieczór płakałam, nie miałam nikogo, nagłe pojawienie się tak wielu zmian w moim życiu przyprawiło mnie o ból głowy. Nie chciałam widywać tego chama Kamila obok, chciałam tylko Louisa. Nie mogłam zapomnieć o nim, jego szczerym śnieżnobiałym uśmiechu, kryształowo niebieskich oczach, słodkim, anielskim głosie, opadających lekko na czoło ślicznie brązowych włosach. O tym, że był wyższy i przytulając go musiałam stawać na palcach, o tym słodkim tatuażu na nadgarstku, o wszystkich wypowiedzianych przez niego słowach, z nikim nie gadało mi się tak swobodnie i to właśnie przez troskę o mnie musiał wyjechać, zostawić mnie tu samą z milionem myśli rozrywających mnie na miliony niepoukładanych kawałków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz